Moja czerwona nić.

Moja czerwona nić.

piątek, 7 lutego 2014

21. Zatajona prawda

"Musisz sie zatracić żeby pozwolić sobie wrócić. Musisz biec szybciej by twój cień nigdy nie zdołał cię dogonić. Musisz upaść. Bo to koniec. Pokłoń się gdy będziesz znikał wśród gasnących świateł"
~Ostatnia Spowiedź *Tom*

-Że co?! - krzyknęłam podskakując a następnie z piskiem przytulając siostrę. To była zdecydowanie dobra wiadomość. Zamknęłam oczy i z uśmiechem tuliłam się do niej. Po chwili kucnęłam i cmoknęłam ją w odkryty (jeszcze płaski choć już nieco zaokrąglony) brzuch.
-No weź! Teraz się będę kleić!- marudziła mimo to uśmiechając się i ścierając z siebie lepki różowo-brokatowy ślad błyszczyka.
Wzruszyłam tylko ramionami i zaśmiałam się. Pogratulowałam również Piotrkowi i zadowolona pobiegłam na górę zadzwonić do Georga.
-Hallo?- odezwał się po pierwszym sygnale.
-Będę ciocią!- zapiszczałam mu do słuchawki. Oczami wyobraźni zobaczyłam jak patrzy na komórkę unosząc jedną brew i odsuwając urządzenie od ucha.
-Z tego co wiem An nie jest w ciąży..- wypalił. Zamurowało mnie.
-To wy...ee.. no tego.. Jezu, wrócimy do tego później a ty mi się będziesz gęsto tłumaczył! Albo raczej Andżelika. Wracając: Mercedes jest w pierwszym miesiącu ciąży!
5:08 :
Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit. Dostałam wiadomość od Ivette że umówiła mnie na spotkanie z Michaelem. Nie mogłam spać. Gdy tylko zamykałam oczy widzę jak Szymon i Gabriel szczęśliwi jeżdżą na deskach w skate parku a ja siedzę na dłubiąc słonecznik albo jak Gab przerzuca mnie sobie przez ramię jakbym ważyła tyle co piórko i bez ceregieli wrzuca mnie do jeziora. Zaraz po każdym wspomnieniu widzę wybuch. Wielkie kolumny dymu pnące się ku niebu i poprzecinane czerwono-pomarańczowymi smugami. Teraz... po tylu latach... miałam dowiedzieć się prawdy. Jeśli to był on a nie jego udana kopia miałam w końcu znaleźć odpowiedzi na dręczące mnie dzień i noc pytania. Tylko czy ja byłam na to gotowa..? Czy ja na pewno chcę to wiedzieć?
Usiadłam na łóżku po turecku, łokcie podparłam na kolanach, schyliłam głowę i zatopiłam palce we włosach. Odetchnęłam głęboko kilka razy i opadłam na poduszki.

Mieszałam napój stojący na stoliku siedząc pod wielkim szyldem starej kawiarenki w której podawali naprawdę dobrą kawę i lody. Krzesło naprzeciwko zaszurało i ktoś na nim usiadł. Podniosłam wzrok i mój puls mimowolnie przyśpieszył. Michael opierał się niedbale łokciem o stolik i stukał palcami w lakierowane drewno.
-Więc.. po co chciałaś się ze mną widzieć?- zapytał w końcu patrząc na mnie z uwagą.
Gdy podniosłam oczy i spojrzałam w jego oczy myślałam że się rozpłaczę. Udało mi się jednak uspokoić. Przegryzłam wargę zastanawiając się nad odpowiedzią. Spojrzał wymownie na moją rękę zaciskającą się na steropianowym kubku. Jeszcze chwila a zrobię w nim dziurę więc rozluźniłam uścisk.
-Od kiedy jesteś w Hiszpanii..?- zapytałam cicho patrząc w ziemię.
-Odkąd skończyłem 19 lat... - powiedział wolno.
-Miałam kiedyś brata..- zaczęłam bez większego sensu - miał na imię Gabriel. Razem z moim chłopakiem Szymonem mieli wypadek.. i..myślałam że nie żyje.. jego ciała nie znaleziono... a potem... potem spotkałam cię w klubie.
-Przykro mi ale ja nie wiem co ja mam z tym wspólnego.
-Bo widzisz. - westchnęłam- wyglądasz dokładnie jak on. Zachowujesz się jak on i masz dokładnie ten sam głos że o zwyczajach nie wspomnę.
-Chyba nie mogę ci pomóc- powiedział zaciskając usta w wąską kreskę i wstał. Złapałam go za ręke.
-Czekaj! Masz znamię na prawym biodrze. W kształcie litery V, prawda?
-Skąd ty to...?
Zmrużył oczy a ja zakryłam twarz dłońmi.
-O Boże..- wyszeptałam i spod powiek zaczęły płynąć łzy. Czułam jak drżą mi ramiona, jak moje ciało wstrząsa szloch i dreszcze. Michael przykucnął obok mnie i przytulił oddychając ciężko.
-Nie płacz, kwiatuszku.. nie płacz.- wyszeptał mi do ucha a ja zaniosłam się jeszcze większym płaczem. "Kwiatuszku" tak zawsze mówił Gab. To kolejny dowód że chociażby podświadomie, ale niektóre rzeczy pamięta.
-Nie mogę nawet zamknąć powiek. Czuje pod nimi żar. Grunt osuwa mi się spod nóg. Zamykanie oczu boli, patrzenie w twoje puste teraz oczy rani bardziej niż zazwyczaj. Nie mogę uciekać, jestem w sidłach. Tu gdzie jesteśmy widzimy gwiazdy i chcemy do nich lecieć. Nie płacz bo nie warto. Szkoda łez. Mury legły w gruzach lecz jestem tu nadal. Weź wdech. Wszystko co widzisz jest we mgle. Ocknij się i spójrz przed siebie. Gdy już nie zostało ci nic do spalenia idź na stos. Krzycz póki ludzie słyszą i dociera do nich jakikolwiek sens. Krzycz póki masz siłę, nie daj im tej satysfakcji. Zniszczyło mnie życie, zniszczył mnie świat. Dzisiaj wrócę w tak odległe miejsce. Miejsce ze snów. I znów będę przy tobie dopóki nie zgaśnie ostatnia gwiazda.*- zaśpiewał mi po cichu swoim głębokim ale dalej czułym głosem. Zesztywniałam w jego uścisku. Czułam jakby walnął we mnie jadący 150/h samochód. Wszystkie moje organy wewnętrzne zrobiły fikołka.
-Skąd... skąd to znasz..?- zapytałam zacinając się. To niemożliwe. Nie.
-Słyszałem gdzieś.
-"Gdzieś" to dokładniej 4 lata temu. W moim pokoju. Ten tekst znał tylko Gabriel! Napisałam go zaraz po tym jak wpadłam w dragi! - krzyknęłam. Już nie miałam siły być spokojna. Emocje wyciekały ze mnie jak przez sito pod silnym ciśnieniem wody. W końcu pod naporem nici się zerwały i wszystko się wydostało poza formę. Zacisnęłam dłonie i pięści i z bezsilności miałam ochotę krzyczeć. Zamiast tego wydałam z siebie pełne irytacji warknięcie w stronę nieba. Czy ta rozmowa do czegoś prowadziła? Owszem. Ale ja czułam się już poraz któryś oszukana przez los. Tak jakby ktoś TAM NA GÓRZE uśmiechał się coraz szerzej wraz z kolejnym moim potknięciem.
-Może wyjaśnimy to z moimi rodzicami?- zapytał. To aż dziwne że był bardziej opanowany ode mnie. Nie krzyczał, nie warczał. Ale jego spojrzenie zdradzało wszystko. Był tak samo rozbity jak ja.
Weszłam za Michaelem do przestronnego salonu skąd dochodziły dźwięki rozmowy. Podeszedł do rodziców i powiedział że chyba muszą poważnie porozmawiać. Następnie spojrzał na mnie i gestem nakazał mi usiąść. Jego mama zbladła na twarzy momentalnie gdy zobaczyła moją twarz. Cierpliwie wytrzymałam jej spojrzenie a potem opowiedziałam o co chodzi zachęcana naglącymi spojrzeniami Michaela. Kiedy doszłam do części wypadku nagle rozległ się huk.
Następnie "matka" bruneta zaczęła płakać chowając twarz za kaskadą prostych jasno-brązowych włosów opadających jej na twarz.
Następnie powiedziała coś co mną i nim kompletnie wstrząsnęło. Podczas gdy ja siedziałam jak sparaliżowana, Gabriel <Michael> poderwał się z kanapy i krzyknął:
-Co kurwa zrobiłaś?!

*********
*- piosenka (a raczej jej fragment) napisana przeze mnie czyli: zero kopiowania :)
Oj, tą rozmowę między nimi spierdoliłam na całej lini ale niech już tak zostanie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz