Moja czerwona nić.

Moja czerwona nić.

wtorek, 28 stycznia 2014

19. Nie pamiętam..

"Patrz w moje oczy. Dostrzeż w nich ból i potępienie ale nie pytaj o nic."

Ive odwiozła mnie do domu i sama wróciła do siebie.
Położyłam się na zimnej podłodze w salonie i patrzyłam przez okno. Chmury sunęły powoli po niebie, rozpływając się w niewiadome znaki. Gdybym była przesądna uznałabym chmurę w kształcie znaku zapytania za jakiś znak ale ja bezmyślnie wpatrywałam się w resztę białych obłoków. Moje oczy prześlizgiwały się po białych "baranach" szukając w nich odpowiedzi na swoje pytania.
Komórka zadzwoniła raz, drugi, trzeci i nagle ucichła by znowu rozbrzmieć z zdwojoną siłą. W końcu sięgnęłam po niego i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam połączenie.
-No wreszcie!- usłyszałam głos Toma po drugiej stronie.
-Przyjadę dzisiaj do Niemiec. Odbierz mnie z lotniska około 2 w nocy. Pogadamy jak przyjadę.
Tom o nic nie pytał, zgodził się tylko i powiedział że mam racje. Musimy pogadać.
O 2:10 stanęłam na płycie Lotniska w Magdeburgu i wypatrywałam Toma na krzesłach. Siedział schylony, z czapką na głowie. Mimo iż była noc miał na sobie okulary przeciwsłoneczne. Podeszłam do niego po cichu od tyłu i przytuliłam. Odchylił głowę, spojrzał na mnie, wygiął ręce do tyłu i przestawił mnie tak abym siedziała u niego na kolanach. Uśmiechnął się uroczo i powiedział że możemy jechać. Tak więc wstaliśmy i skierowaliśmy się na parking. Wsiadłam do samochodu, Tom odpalił i pojechaliśmy przez ciemne ulice prosto do domu Georga. Wysiadając powiedziałam że zobaczymy się rano i wtedy pogadamy. Posłałam mu buziaka i z bagażami weszłam do domu. Geo nigdy nie zamykał drzwi na noc. Ktoś go w końcu okradnie, mówię wam. Po cichu skierowałam się do salonu skąd dobiegały głosy.. kilka głosów. Eee.. dziwne...
Stanęłam w przejściu i wpatrywałam się z uśmiechem w 4 sylwetki siedzące do mnie tyłem. Gustav, Geo, An i... Bill. An i Gustav nie spali tylko oglądali film a Georg i Bill smacznie chrapali. Cichaczem poszłam do kuchni, nalałam sobie soku, usiadłam na krześle barowym i czekałam aż ktoś zajrzy do pomieszczenia. Po 5 minutach przez drzwi przeszła An i zaczęła się drzeć jak szalona. Rzuciła mi się na szyję, zaczęła ściskać. Myślałam przez chwilę że mi odcięła dopływ powietrza. Usłyszałyśmy huk. Ktos spadł z kanapy. Po chwili rozległy się w korytarzu szybkie kroki.
-Julka?! Co ty tu...?- Geo nie mógł powiedzieć nic więcej, dopiero co go obudził krzyk An.
Kuzyn przytulił mnie do siebie mocno a Bill stanął w progu rozcierając łokieć. Obstawiam że to on spadł.
-Wróciłam.- powiedziałam do Georga.-muszę z wami porozmawiać.  A bynajmniej Georg z tobą i Tomem..
-Porozmawiamy rano.-mruknął mi Georg do ucha. Obudził się już całkowicie. Bill ani razu się nie odezwał, patrzył tylko z zaciętą miną. Gustav posłał mi uśmiech który odwzajemniłam i  ruszyłam w górę po schodach.
Zanim rzuciłam sie na łóżko wyszłam na balkon i zobaczyłam jak Bill wchodzi do swojego domu. Po chwili zapaliło się światło w pokoju Toma. Oparłam się skrzyżowanyni rękami o barierkę, wiatr rozwiewał mi włosy niosąc ze sobą strzępki kłótni bliźniaków.
-.....mi nie powiedziałeś?!-podniesiony głos Billa. Później już szło na zmianę Tom, Bill, Tom, Bill i tak dalej.
-nie musiałeś.....
-jesteś....
-ona jest moją....
-a moją.....
-chyba była twoją..
-nie przeginaj...
Miałam dość. Zamknęłam drzwi, zasłoniłam okna i w ciuchach wsunęłam się pod kołdrę.
Georg obudził mnie lekko potrząsając za ramiona. Oznajmił że jest 11 rano i Tom na mnie czeka w salonie.
Obaj usiedli na kanapie a ja na sofie naprzeciwko nich. Jeszcze raz wyjaśniłam dlaczego wyjechałam i jakie wspomnienia mnie prześladują. Georg uważnie śledził każdy mój ruch a Tom złożył ręce jak do modlitwy, oparł łokcie na stole i wsunął kciuki pod brodę.
-...no i sądze że to może być on.- zakończyłam i przesuwałam wzrok z Toma na Georga i z powrotem.
-To całkiem możliwe.. tylko jak on znalazł się w Hiszpanii?- Tom zastanawiał się na głos a Georg nad czymś myślał.
-Musisz z nim pogadać- powiedział w końcu mój kuzyn.
-Wiem- westchnęłam- zrobię to zaraz po powrocie do Hiszpanii.
Tom z głośnym świstem wypuścił powietrze z płuc i klasnął się dłonią w czoło.
-No przecież...-wybełkotał.

18. Kim on jest?

Zbliżamy się do odcinka 20 ;) namieszałam coś w bohaterach ale nie chce mi sie tego naprawiać, nie zwracajcie uwagi xD myślę że jeśli rozwinę odpowiednio akcję to już wkrótce skończy się jeden z dramatów Julki ^^I od razu : Z tym dramatem nie chodzi o Billa i Toma!
*********************************************
"Żeby zrozumieć świat musisz ogarnąć na jakich gra regułach"

Od jednego artykułu się zaczęło a teraz moja komórka dzwoni co sekundę, już nawet przestałam odbierać połączenia. Ostatnie które odebrałam było od Toma. Ponoć David kazał mu powiedzieć w jakimś wywiadzie że odkąd mnie poznał jest we mnie zakochany i zerwanie moje i Billa zbliżyło nas do siebie. Co na to Tom? Że Jost zwariował, że nigdy tego nie powie i wyszedł z jego biura trzaskając drzwiami. Może to było zabawne tak jak na to patrzeć z boku ale dl nas to była tragedia. Bill podobno wyszedł z domu wściekły jak nie wiem wcześniej krzycząc na całego. I to dowiedziałam się od Georga. Gustav też dzwonił. Widział jak Bill idzie do baru, poszedł za nim i zobaczył jak schlany flirtuje ze skąpo ubranymi dziewczynami.
Nie powinno mnie to boleć, ale bolało. Niby chciałam żeby zapomniał o mnie i na nowo ułożył życie. To było absolutnie sprzeczne z tym co tak naprawdę chciałam. A chciałam  Billa. Ale z drugiej strony to Tom przy mnie był cały czas... zbliżyliśmy się do siebie, to racja. Ale ja chyba... chyba nie potrafiłabym być z kimś tak podobnym do chłopaka z którym mimo wszystko mam nie za fajne wspomnienia... Zresztą koniec tematu.
Odpędziłam od siebie myśli i skupiłam się na obiektywie skierowanym na moje ciało. Tak, po prostu zajebiście. W pracy rozważałam możliwości związane z moimi problemami...
-No, dobra. KONIEC na dzisiaj! - krzyknęła Ivette klaszcząc w ręce. Ive była jedną z najważniejszych modelek. Zaprzyjaźniłam się z nią i pogodziłam z faktem że co jakiś czas jestem WYWLEKANA z domu na imprezy. I to dosłownie wywlekana bo zdarza się że brunetka na siłę wyciąga mnie do klubu. Nie żebym tego nie lubiła, po prostu... no. Nie chciało mi się tańczyć. Wolałam zatopić się w ciekawej lekturze na kanapie z piwem w ręku ale opcja : dyskoteka była raczej niezbędna w harmonogramie Ive.
-Dzięki. Uratowałaś mnie normalnie.. - sapnęłam opuszczając wcześniej napięte ramiona i kręcąc nimi kółka w powietrzu. Całe ciało zdrętwiało mi od takiego stania.
-Spoko. Jesteś spięta. Musisz się rozluźnić! - zaklaskała w dłonie podskakując. To mi od razu przypomniało o Zoey.. Tak samo robiła kiedy była podekscytowana. "Musisz się rozluźnić" w słowniku brunetki było równoznaczne z "Idziemy się napić i tańczyć do rana albo aż nam odpadną stopy!"
Nie miałam innego wyjścia jak tylko zgodzić się na sugestię Ivette.
4 godziny później:
Jest 20:03. Iv przyjedzie po mnie za jakieś dziesięć minut. Jeszcze tylko kreski i... Gotowe! Obkręciłam się przed lustrem uważnie patrząc na każdy szczegół. Długie nogi pokreśliłam wkładając czarną sukienkę z wysokim stanem koloru jasno-niebieskiego. Włosy rozpuściłam i delikatnie spryskałam lakierem. Do tego strój dopełniły czarne szpilki bez palców z ćwiekami po bokach. Z żalem przyjrzałam się spódniczce samotnie wiszącej w szafie. Ona odcinała się od wszystkich ciuchów w mojej szafie. Za nią niosło się wspomnienie pierwszej dyskoteki w Loitsche. Jak to powiedział Georg "Antytomowa" spódnica wisiała na wieszaku i delikatnie pod wpływem przeciągu wywołanego przez otwarte okno kołysała się na boki. Miałam jeszcze kilka minut...
Szybko zrzuciłam z siebie ubranie i założyłam dokładnie to samo co miałam na tamtej dyskotece. Dumnie jeszcze raz stanęłam przed lustrem i stwierdziłam ze spokojem że nadal wygląda na mnie idealnie.
Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi dokładnie w momencie kiedy Ivette miała zapukać. Jej zaciśnięta dłoń zawisła na chwilę w przestrzeni a potem opadła nie znajdując żadnego oparcia. Wyszczerzyłam do niej zęby w szerokim uśmiechu i wychodząc zamknęłam drzwi na klucz.
Stojąc na światłach Ive zaczęła poprawiać makijaż co ja skomentowałam krótkim i sarkastycznym "Genialne, po prostu genialne" i zapatrzyłam się za okno. Myślałam teraz o Lucyferze zostawionym w domu. Nie lubił zostawać sam ale ja niestety często wychodziłam.. Ruszyłyśmy z piskiem opon po pustej jezdni i zatrzymałyśmy samochód dopiero przed klubem. Wchodząc przez ciężkie metalowe drzwi czułam się dosć nieswojo. Jak zwykle zresztą w tym klubie. W twarz uderzył mnie zapach alkoholu, mieszaniny perfum i jak zwykle : potu. Lawirowałyśmy między ludźmi jak na torze z przeszkodami kierując się do baru. Zamówiłyśmy po piwie i poszłyśmy na poszukiwanie wolnego stolika. Żadnego nie było i był tylko jeden gdzie nie było kompletu osób. Podeszłyśmy do 3 chłopaków siedzących przy w połowie wolnym stoliku i zapytałyśmy czy możemy się dosiąść. Od razu sie zgodzili. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich zebranych. Przedstawili się nam a my im. Nicholas był wysokim blondynem o niebieskim, prawie jaskrawym kolorze oczu; Matias był średniego wzrostu, miał brązowe, ciemne włosy do ramion i wielkie brązowe oczy. Ostatni zainteresował mnie najbardziej. Michael. Miał czarne, niedbale rozczochrane włosy, jasno-szare oczy i dołeczki w policzkach. Zmrużyłam oczy i przypatrywałam się jego ruchom, gestom i czemu się dało. Nagle rozwarłam oczy a z moich ust wyrwał się zduszony okrzyk. Zasłoniłam usta dłońmi i powiedziałam że muszę na chwilę ich przeprosić i odeszłam od stolika.
W łazience nalałam sobie na dłonie lodowatą wodę i chlusnęłam sobie w twarz. Nie mam pojęcia jak aktorki w filmach tak robią i im się nie zmazuje makijaż. Mi to niestety nie wyszło i na moich policzkach ukazały się czarne smugi rozmazanego tuszu. Oparłam się dłońmi o umywalkę i zwiesiłam głowę. Drzwi za moimi plecami otworzyły się prawi bezgłośnie i usłyszałam tupot szpilek na podłodze wyłożonej płytkami.
-Co się stało?- zapytała Ivette zatroskana. jej twarz ściągnęła się w wyrazie napięcia i oczekiwania.
-On. Michael.. Ja go znam.. Jestem pewna.. To on... - wykrztusiłam z siebie robiąc długie przerwy miedzy słowami. Nie zdałam sobie nawet sprawy że płaczę dopóki Ive nie wzięła mnie w ramiona i nie zaczęła uspakajać kołysząc mnie na boki w swoich objęciach.

sobota, 25 stycznia 2014

17. PS. To lepsze niż wszystko inne.

Ponad 1050 wyświetleń! Jesteście wielcy <3 Odpowiadam na komentarz Darii : postanowiłam trochę namieszać i nie Bill przyjedzie do Julki ale jeszcze kiedyś coś między nimi będzie, obiecuję ♥
**********************************************************
"Każdy ma prawo popełniać błędy. Jesteśmy tylko ludźmi."
...Tom.
Zapukałam w szybę a gdy podniósł wreszcie głowę i spojrzał z uśmiechem w okno popukałam się palcem w czoło.
Zbiegłam po schodach i mimo wszystko rzuciłam się przyjacielowi w ramiona. Objął mnie mocno za plecy i zakręcił. Postawił mnie w końcu na ziemi śmiejąc się.
-Przecież nie znałeś adresu!.- wskazałam kciukiem na dom.
-Kierowałem się twoim opisem.- wypiął dumnie pierś. Widać było że ostatnio sporo ćwiczył. Odrzuciłam od siebie tę myśl i zaprowadziłam go do domu.
-A Bill?
-Hmm.. nie mówiłem mu że wyjeżdżam do Hiszpanii- zawahał się zanim to powiedział.
-Skoro tu jesteś to nie będziesz siedział na dupie tylko idziemy na spacer.- wyciągnęłam w jego stronę rękę a on ją ujął i wyszliśmy na rozgrzane uliczki.
*
Rzucałam do wody kamyczki siedząc obok Toma na plaży. Tu tak naprawdę większość rzeczy dzieje się na plaży. Piasek i woda uspakajają mnie i wyciszają. Kiedy odwrócił głowę wrzuciłam mu garść piasku za koszulkę.
-Osz ty!- zaśmiał się i zamiast wytrzepać piasek zmienił swoją pozycję tak że teraz leżał 2 centymetry nademną i pochylał głowę patrząc mi w oczy z chytrym uśmiechem. Patrzył na mnie z czułością w oczach, która po chwili zniknęła i w tęczówki wkradło się rozbawienie. Złapał mnie również za nadgarstki przypierając do ciepłego piasku.
-Będziesz mi dzisiaj mył włosy!- oświadczyłam wydymając wargi.
-A ty mi plecy.- odpowiedział zaczepnie. Wybuchnęłam śmiechem i kiedy poluźnił uścisk przeturlałam się pod nim i energicznie wstałam pędem biegnąc w stronę wody a następnie skręcając i biegnąc wzdłóż linii plaży. Tom biegł zaraz za mną, teraz kiedy miał na sobie hawajki do kolan zamiast szerokich dresów, nogi mu się nie plątały i biegł równie sprawnie co ja. Skręciłam w dróżkę prowadzącą z powrotem na ulice Palma De Mallorca.
Tom złapał mnie dopiero pod jakąś kawiarnią. Odwrócił mnie w swoją stronę i przyciągnął za plecy. Odchyliłam się trochę a on wyszczerzył do mnie ząbki i jedną ręką poprawił swoją czapkę i schowane pod nią, związane dredy.
Nagle spojrzał na mnie z mega zabawną  miną. Wybuchnęłam śmiechem tak niekontrolowanym że Tom nie wiedział co zrobić więc mnie puścił. Podrapał się po czapce mrużąc jedno oko. Odetchnęłam głęboko kiedy mój napad śmiechu się skończył i poszliśmy w stronę domu mojej siostry.
**
Siedzieliśmy na kanapie naprzeciwko siebie rozmawiając o rzeczach mało istotnych takich jak praca modelki, koncerty chłopaków, kariera moja i ich, bezsensowne artykuły o moim wyjeździe itp a Lucyfer wesoło skakał koło nóg gościa. Ani razu nie padł temat mojego powrotu do Niemiec. Chyba wiedział że to bezsensu skoro tu mam wszystko czego potrzebuje, oczywiście oprócz zespołu, An i Zoey. Miło było spędzić czas z przyjacielem który zawsze cię wysłucha i raz na jakiś czas rzuci zabawny komentarz do tego co powiesz. Było mi wszystko jedno czy kiedykolwiek wrócę do Niemiec. Nie ważne gdzie będę Tom zawsze będzie mnie wspierał. Zauważyłam że kocham patrzeć w jego oczy, tak podobne do oczu Billa że nieraz muszę sobie przypominać że należą do kogoś innego. Czy to możliwe że zostawiając serce w dłoniach Billa zostawiłam je także u Toma?
Nagle poczułam w dłoni odrętwienie, tak jakby milion mrówek chodziło mi po ręce a jak ją zginałam to tak jakby małe szpileczki wbijały mi się w skórę. Zginałam i rozprostowywałam dłoń bo ten ból był jednak przyjemny. Czasem trzeba przywyknąć do bólu fizycznego i czerpać z niego jakieś korzyści.
Wyłamałam palce a Tom spojrzał na mnie krytycznie, nienawidził gdy tak robiłam. Złapał mnie za nadgarstek żebym przestała. Przyjrzałam się jego dłoniom. Długie, smukłe palce; wystające kostki; wewnętrzna strona palców była lekko stwardniała od grania na gitarze a same dłonie od nadgarstów począwszy były idealne. Bill miał mniej zniszczone, bardziej delikatne i wypielęgnowane ręce. Zwyczajnie, młodszy bliźniak bardziej o siebie dba bo w końcu jest wokalistą a Tom jako gitarzysta nie musiał wyglądać rewalacyjnie. Fakt, na zdjęciach i teledyskach jest mocny akcent na bliźniaków ale na koncertach skupienie idzie na Billa.
Dredziarz ziewnął zakrywając usta. Mi też oczy się już kleiły. Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego a sama skierowałam się do łazienki. Gdy z niej wyszłam otworzyłam drzwi do sypialni gdzie znajdował się Tom a ten w najlepsze spał w ciuchach. Podeszłam do łóżka, zdjęłam mh czapkę, przykryłam kołdrą i z westchnieniem zamknęłam za sobą drzwi wychodząc z pokoju.
***
Tom przyjechał tylko na jeden dzień i jedną noc tak żeby Jost się nie czepiał że go nie ma. Zaraz po jego wyjeździe wyszłam na spacer i w oczy rzuciła mi się okładka jednej gazety w pierwszym mijanym kiosku. Podałam sprzedawczyni pieniądze mówiąc że reszty nie trzeba i wzięłam egzemplarz. Przekartkowałam stronice i zaczęłam czytać. "W Hiszpanii nasi reporterzy i czytelnicy zaoobserwowali dziwną znajomość Toma Kaulitza (17l.) i Julii Sulskiej znanej również jako Nohemi Rey (16l.). Jeszcze niedawno wszędzie było głośno o zerwaniu dziewczyny z bratem gitarzysty. Czyżby to nie Diego Ramirez a właśnie Tom przyczynił się do ich rozstania? Niżej zamieściliśmy zdjęcia z ich wspólnego spaceru."
Wolne żarty. Zerwaliśmy bo się Amanda upiła. Nie będę bronić Billa bo to również jego wina, też był pijany. Ale nawet ten artykuł nie był w stanie zniszczyć mi humoru.
Pod koniec dnia okazało się jak bardzo się myliłam. Ten artykuł wywołał lawinę.

czwartek, 23 stycznia 2014

16. Zostań, wróć.

"Zamykanie oczu mnie boli, ale patrzenie na świat otwartymi oczami boli bardziej"

Julka:
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i odebrałam połączenie.
-Tak?
-Mamy problem.- odezwał się w słuchawce głos starszego bliźniaka. Miał lekką zadyszkę. Biegał? Nieee. Bardziej prawdopodobne że go fanki goniły.
-Jaki?- zapytałam zainteresowana bądź co bądź.
-Bill się dowiedział że zostałaś modelką. Zanim zaczniesz krzyczeć : zobaczył wywiad z tobą w telewizji!
Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale natychmiast je zamknęłam.
-Masz go gdzieś tam?- postanowiłam z nim pogadać. Może nie zabije Toma jeśli mu to wyjaśnię.
-Jasne. - poczułam w słuchawce nagły ruch, przestawił gdzieś głowę- Za drzwiami, słyszę jego oddech. stwierdził.
-To mi go daj.
-Jesteś pewna..?
Nie dał mi odpowiedzieć na to pytanie tylko usłyszałam otwierane drzwi i telefon wylądował w dłoniach kogoś innego a dred natychmiast drzwi zamknął.-Julka! Jezu, kobieto?! Jak można być tak... tak... nierozważnym?! Wiesz co my przeżywaliśmy?! [Pozwoliłam mu się swobodnie wykrzyczeć]
-nie krzycz na mnie. - powiedziałam spokojnie.
-Jak mam kurwa nie krzyczeć?! Zgaduję że Tom ci nie powiedział co się stało co nie?- dodał już spokojniej.
-Powiedział. Sprałeś tą plamę?- tak. Jasne, ja gadam o praniu plamy bo...bo zwyczajnie się boję mu powiedzieć że to nie o niego chodziło?
-nawet nie próbowałem. Wymieniłem kanapę. - no tak, tak Kaulitzowie załatwiają problemy. Wymieniają coś o czym chcą zapomnieć zamiast spróbować naprawić i zatrzymać dobre wspomnienia.
W słuchawce zaległa cisza a po chwili stłumiony głos Toma (dalej stał za drzwiami).
-Nie słyszę gruchania!
-A co, mamy się przez telefon piepszyć?!- krzyknął do nieho wkurwiony tekstem bliźniaka Bill.
-O sex telefonie nie słyszałeś?- odpowiedział mu dredziarz a ja wybuchnęłam śmiechem. Zdałam sobie sprawę jak bardzo mi brakowało ich kłótni. Bez ostrzeżenia rozłączyłam się. Na twarzy zagościł mi uśmiech. Mimo że wybaczyłam im wszystkim nie zamierzałam na razie wracać. Tu zaczynała się moja kariera więc nie rzucę wszystkiego. Prawie zapomniałam o małym Lucyferze. Próbując o sobie przypomnieć miauknął przeciągle z lekką chrypką i wskoczył na kaloryfer. Pogłaskałam go i położyłam się na łóżku. Była jakaś 3 w nocy czasu Hiszpańskiego. Jeszcze nie przywykłam ale chodziłam spać i wstawałam według tego właśnie czasu żeby wyrabiać się na umówione spotkania. Czas najwyższy był iść spać. Tom znowu zadzwonił. Zignorowałam to i wyciszyłam komórkę przewracając się na drugi bok.
Jeśli będzie dobrze, wstanę o jakiejś 11. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w poduszki. Lucyfer wdrapał się na łóżko i położył obok mnie. Po chwili oboje rytmicznie oddychaliśmy pogrążeni każdy w swoim wyśnionym świecie.
Rano obudził mnie dźwięk klaksonu pod oknem. Według mojego zegarka była dokładnie 9:30. Wyjrzałam przez okno i to co zobaczyłam na dole zamurowało mnie. On chyba oszalał!
W białym samochodzie z wypożyczalni siedział....

wtorek, 21 stycznia 2014

15. "Jestem twoim przyjacielem do kurwy nędzy!"

Jeśli chce ktoś sobie zrobić nastrój to proszę o włączenie tego : Enrique Iglesias - El Perdedor
Siedziałam w oknie i patrzyłam na wirujące kryształki cukru w herbacie cytrynowej.
Włosy związane w wysoki kucyk  delikatnie opadały na ramiona. Z pokoju w domu Georga miałam widok na balkony bliźniaków i spokojną ulicę. Tu miałam z jednej strony na oddalone morze a z drugiej rząd sklepów pod którymi ludzie tłoczyli się jak mrówki. Lucyfer ostrożnie wskoczył na moje kolana a ja zatopiłam palce w jego buro-białej sierści.
Podniosłam szklankę do ust a kociak delikatnie uniósł głowę i spojrzał na mnie z wyrzutem. Uśmiechnęłam się do siebie i poczochrałam go za uchem. Nastroszył uszy i zeskoczył mi z nóg a zaraz po tym przyszła mi wiadomość mailowa. Odłożyłam herbatę na parapet i podeszłam do laptopa. Przez cały dzień dostawałam wiadomości i dopiero teraz postanowiłam je przeczytać.
Bill- "Julka, porozmawiajmy". I to by było na tyle jeśli chodzi o Billa.
Tom- "Billa możesz olewać ale nie MNIE! Jestem twoim przyjacielem do kurw nędzy i musisz mi odpisać!". "porozmawiaj ze mną, musimy się spotkać. Podaj adres, wsiadam w samolot i jestem", "Zoey też nie chce mi powiedzieć gdzie jesteś! To nie fair! Martwię się! ", "Jak sie spotkamy to ci wszystko wytłumaczę, tylko musisz mnie wysłuchać!", "Kurwa, dlaczego ja się przed tobą płaszczę skoro Bill powinien?! Zrozum że ucieczka nic nie zdziała! Jak nie Bill będzie inny!".
Martwi się... słodkie. Reszty wiadomości już nie czytałam. Były od Georga, Gustava i Josta. Wszystkie podobnej treści. Gdyby ktoś z nich znał prawdę... gdyby ktoś wiedział ile oni dla mnie znaczyli. Georg nie wie o Gabrielu. Był nieślubnym dzieckiem mojego ojca od siedmiu boleści.
Zacisnęłam donie w pieści a następnie rozprostowałam je i wystukałam na klawiaturze kilka zdań które miały zmienić moje życie. "Spotkamy się. Nikomu o tym nie mów. Powiedz że masz coś do załatwienia, musisz być sam. Spotkamy się jutro w Berlinie w kawiarni obok fontanny. Nie pytaj o nic tylko na mnie czekaj. "
Odpowiedzi oczywiście nie dostałam. Zamknęłam klapę urządzenia i wyjęłam spod łóżka walizkę. Lucyfer dreptał za mną z przekrzywionym łebkiem po całym pokoju. Jego wielkie brązowe oczy śledziły każdy mój ruch.
Z kotem na rekach weszłam do kawiarni i zamówiłam wodę z lodem. Na głowie miałam czapkę z daszkiem zasłaniającą twarz a na oczach duże okulary przeciwsłoneczne. Włosy zaplotłam w kłosa na prawym boku i zrobiłam idealny makijaż. W razie czego założyłam niebieskie soczewki a w torebce miałam perukę. Czekałam na Toma pijąc powoli wodę i rozglądając się przez szybę. Napisałam mu jeszcze że będę miała przy sobie kota wiec łatwo mnie znajdzie jakby był tłok. Patrząc przez okno poczułam jak ktoś zbliża się w moją stronę. Już po chwili topiłam się w szerokich ubraniach dredziarza. Wdychałam spokojnie jego zapach i wreszcie podniosłam głowę nie zdejmując okularów. Pokazałam mu gestem żeby usiadł koło mnie i możemy zacząć rozmowę.
-Pytaj.- powiedziałam wyginając usta w sztucznym uśmiechu.
-Dlaczego wyjechałaś? - zapytał poruszony, biorąc moją dłoń w swoją.
-Tom, ja mam przeszłość o której nie wiedzieliście. Georg też nie wiedział. Tom, zrozum... To nie przez zdradę Billa wyjechałam...
-A przez co?
-Tom... - wyszeptałam spuszczając wzrok. Ciężko będzie się przyznać do tego co kiedyś robiłam, jaka byłam...
-Julka. Chyba zasługuję na prawdę. Nie uważasz? - uniósł brew w geście oczekiwania.
-Tak ale... zrozum. To jest dla mnie trudne... Uh... Może najlepiej zacznę od początku.... Pewnego dnia mój ojciec przedstawił mi swojego nieślubnego syna i prosił bym nic nie mówiła mamie. Zżyłam się z Gabrielem, bo tak się nazywał. Był kimś więcej niż bratem... Był przyjacielem. Wkrótce poznałam jego najlepszego przyjaciela Szymona. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego spojrzenia. Oboje wiedzieliśmy że to to. Kiedyś... oni... pojechali.. do... miasta..- głos mi się zaczął załamywać. Zacisnęłam ręce w pięści wbijając w skórę paznokcie. - Byliśmy już razem około 2 lata. Jechali do miasta po prezent na moje urodziny. Szymkowi zależało żeby to było coś wyjątkowego... To on prowadził. Było lato. Za tydzień mija 3 rocznica ich wypadku... Autem zarzuciło. Gwałtownie skręcił próbując opanować samochód. - Głos coraz bardziej mi drżał a ręce dygotały pod wpływem rozpaczy. - Zdarzyło się nieuniknione. Wjechali w drzewo. Auto zgniotło się a później wybuchło. Byłam na spacerze. Zobaczyłam grupkę ludzi przy zwłokach samochodu łudząco podobnego do Szymona. Gdy zobaczyłam jego spalone, pokiereszowane ciało osunęłam się na ulicę krzycząc i płacząc. Zwłok Gabriela nigdy nie odnaleziono. Przypuszczali że spłonęło razem z resztą samochodu. Wróciłam do domu nie chcą uwierzyć  w to co się dzieje. Najebałam się i wróciłam do domu rozwalając wszystko co było na mojej drodze. Niedługo po tym zauważyłam że na grób Szymona nikt nie przychodzi... a przecież miał tylu przyjaciół... Zajęłam się więc grobami. Z rozpaczy zaczęłam ćpać... pić... wstrzykiwać sobie jakieś świństwa w żyły... Mercedes nie wiedziała. Myślała że oszalałam ale ja byłam tylko wyczerpana. O ćpaniu dowiedziała się niedługo przed tym jak przedawkowałam. W ten dzień byłam w domu sama... przedawkowałam wszystko. Tabletki, alkohol, narkotyki... Zoey wpadła do mnie do pokoju i zaczęłam mnie cucić ale ja już odpływałam... Od tamtej pory Mercedes i Zoey się mną opiekują. Pilnują żebym nie ćpała... - przerwałam patrząc na Toma z łzami w oczach.
O nic nie pytał, nic nie mówił. Po prostu wstał i przytulił mnie.

Tom:
Nie spodziewałem się że ona mogła tyle przejść. To by wyjaśniało dlaczego ucieka przed każdym miejscem ze złymi wspomnieniami. Tak naprawdę to nie spodziewałem się że mnie to ruszy, a jednak. Dlaczego właśnie mnie postanowiła się zwierzyć jako pierwszemu? Normalnie to Bill i Gustav byli wzorowymi przyjaciółmi a ja nie lubiłem słuchać. Wtedy moim problemem było tylko to jak odpędzić się od naiwnych dziewczyn z którymi spędziłem jedną noc a one liczyły na coś więcej. W tej chwili zrozumiałem jak bardzo się myliłem... jak bardzo mogłem się zmienić dzięki tej dziewczynie. Żałowałem że wybrała Billa. Niby to zaakceptowałem ale no.. cóż. Będę ją wspierać, tylko to chyba mogę dla niej zrobić. Uszanuję jej decyzję i pozwolę się ukrywać. Spojrzałem na jej głowę wtuloną w moje ramię i poczułem ciepło bijące od jej ciała. To było przyjemne, chyba mogłem sie do tego przyzwyczaić.

Miesiąc później:
Bill:
-Tom! Stój! Patrz na mnie jak do ciebie mówię!- krzyczałem na brata biegnąc za nim po schodach.
Kiedy się zatrzymał warknąłem:
-Ty coś wiesz.
-Ale że w sensie?- zagrywał głupa.
-W Julki sensie debilu jeden głupi! - wydarłem się na niego a on przegryzł wargi i uniósł jedną brew wpatrując się we mnie.
-Zwariowałeś do reszty? Jakbym coś wiedział to bym ci powiedział.
Prychnąłem tylko z irytacją i biorąc z wieszaka kurtkę wyszedłem z domu szybkim krokiem. Od kilku tygodni Tom zachowuje się jakby się czymś martwił. Za każdym razem kiedy oglądaliśmy telewizję i pojawiały się w reklamach nowe sesje zdjęciowe nowych modelek albo Hiszpania i jej piękne strony (czyt, plaże, dziewczyny) przełączał mówiąc że to jest nudne i on tego nie będzie oglądał. Nałogowo sprawdza skrzynkę pocztową i komórkę. Tak jakby na coś czekał. Kiedy go o to pytałem zbywał mnie machnięciem ręki. Idąc zobaczyłem grupę dziewczyn idącą w moim  kierunku. Rzuciły się w moją stronę prosząc o autografy i zdjęcia. Z uśmiechem przylepionym do twarzy zrobiłem sobie z nimi zdjęcia i podpisałem kartki. Gdy podpisałem już prawie wszystkie spojrzałem na witrynę sklepu gdzie był postawiony telewizor. Leciał jakiś wywiad z Hiszpańską modelką. Gdy odwróciła głowę i pomachała do obiektywu wypuściłem z rąk markera i z rozdziawionymi ustami wpatrywałem się w ekran. 

poniedziałek, 20 stycznia 2014

14. Kropka nad i..

Stałam w holu wielkiego budynku gdzie miałam zmienić swoje życie. Zmieniałam imię i nazwisko.Dzisiaj miałam też pierwszą rozmowę o pracę modelki. Na zawsze zostanę Julią Sulską ale ludzie jako modelkę będą mnie znali pod nazwiskiem "Nohemi Rey". Mój Hiszpański był płynny i tylko akcent mógł zdradzać moje pochodzenie. Jak wyjechałam do Niemiec, niemiecki też był u mnie idealny tylko ten akcent mógł podpowiadać że to tylko wyuczone słowa które stały się moją codziennością. Pod koniec dnia powtarzam słowa zapisywane kiedyś w zeszycie, kiedy jeszcze uczyłam się podstaw. Angielski też opanowałam. Miałam wrodzony talent do języków obcych i szybko się uczyłam.
Podpisałam papiery potwierdzające i wreszcie poczułam ulgę. To był mój pierwszy wielki krok w stronę kolejnego życia. Zdrada Billa to niby nic takiego ale otwarły się stare rany i łapałam się wszystkiego czego mogłam żeby jak najszybciej się zamknęły. Za godzinę miałam rozmowę. Z nowymi, świeżymi dokumentami w dłoniach śmiało ruszyłam do agencji. Po drodze wypatrywałam błysków, fleszy, aparatów i tym podobnych ale na szczęście nic nie dostrzegłam. Jeśli powiedzie mi się jako modelce znowu stanę w światłach rzucanych przez lampy błyskowe i zrobi się w okół mnie szum. Wtedy nici z mojego ukrywania się ale kiedyś przecież muszę stanąć twarzą w twarz z prawdą. Narazie wybieram ucieczkę. Wiem, to żenujące. Sama sobie pluję w brodę że nie mogę chociaż raz obrać innej drogi tylko cały czas uciekam.
Kiedy weszłam przez wielkie przeszklone drzwi do wysokiego i długiego budynku, rozwiały się moje myśli. Rozmawiając ze znanym na całym świecie, jednym z najlepszych menagerów modelek, który znał oczywiście moje dawne nazwisko i przysiągł że nie wyjdzie na światło dzienne dopóki mnie nie rozpoznają, czułam się szczęśliwa. Agencja i nowe nazwisko zapewniało mi tylko chwilę prywatności. Lubię stać przed aparatem i pozować a teraz to miało być moją pracą. Rozmowa przebiegła dosyć szybko i już po kilku minutach miałam robiony album wstępny. W większości miałam być fotomodelką co mi odpowiadało bo naprawdę nie lubię stać w świetle zwróconym tylko na mnie. To jest dość krępujące uczucie...
Chcę coś osiągnąć i żałuję tylko że nie będzie przy mnie chłopaków z Tokio Hotel..
Nie miałam pojęcia jak zareaguję kiedy ich znowu spotkam. Może Bill będzie wtedy z Amandą? Tego nie wiem ale z całego serca nie życzę tego Billowi. Wyjeżdżając zostawiłam swoje serce na zawsze zamknięte w jego dłoniach.
Bill:
2 tygodnie wcześniej:
Wracaliśmy właśnie z Tomem z dyskoteki kiedy zobaczyliśmy Andżelikę i Amandę. Obie miały bombę. Ja i Tom też najtrzeźwiejsi nie byliśmy. Ja najebałem się zaraz potym jak zobaczyłem zdjęcie Julki z innym facetem. Niby nic takiego ale Julka lubiła się bawić, on był przystojny i byli w chuj daleko. Zazwyczaj to ja podpierałem Toma kiedy wracaliśmy ale dziś to on prowadził mnie. Rzadko się zdarza że jestem bardziej pijany od niego bo to Tomowi szybciej coś pyka w głowie po alkoholu. An poszła do domu a Tom potykając się na schodach do swojego pokoju na górze. Amanda oparła mnie o kanapę i całując powoli odpinała guziki mojej koszuli. Nie pamiętam co się działo dalej i bardzo się z tego cieszę. Obudziłem się obok półnagiej Amandy na kanapie w salonie, sam zresztą miałem na sobie tylko gacie. Mój brat stał nad nami patrząc na to zjawisko z niedowierzeniem i wyraźnym obrzydzeniem. Kiedy rozejrzałem się w około wiedziałem dlaczego Tom ma tak zniesmaczoną minę. Stolik był wywrócony, lampka rozbita a na kanapie były bliżej niezidentyfikowane plamy (osobiście mam nadzieję że to alkohol a nie coś innego). Wszystko wskazywało na to że TO zrobiliśmy. Wyszarpnęłem Amandę z łóżka i zacząłem się na nia drzeć wyrzucając następnie jej rzeczy na podwórko. Tom obiecał że to zostanie między nami bo przecież tak naprawdę nie wiemy, nie pamiętamy co się stało. Z drugiej strony jednak uważał że zrobiłem to z nią. Nie będę tego nazywał seksem nie dlatego że nie pamiętam a dlatego że dla mnie seks miał dwa powody : albo miłość albo rozrywka. Dla mnie to się nie zaliczało do żadnego z podanych kryteriów. Po powrocie Julki byłem zmuszony Amandę oglądać. Byłem pewien że Jula nic nie wie ale przeliczyłem się... kiedy odskoczyła ode mnie z wrzaskiem wiedziałem że wie.

Teraz:
Julka:
Istnieje przeszłość o której nikt nie wie. Są powody żeby o niej nie wspominać...
Ja swoją zamykam w odmętach pamięci ale mimo tego nie potrafię zapomnieć. Wracam do wspomnień każdego samotnego wieczoru kiedy nie ma przy mnie kogoś kto zwyczajnie mnie przytuli albo po prostu będzie. Każdego wieczoru kiedy nie ma przy mnie Billa, zasypiam wtulając się w swoje kochane zwierzątko które przhgarnęłam przyjeżdżając do Hiszpanii. Był nim mały kociak Lucyfer. Wiem że te wspomnienia czają się kątach mojego umysłu. Przeszłość o której nikt nie powinien wiedzieć. Bo gdy się dowiedzą uciekną i zostawią mnie samą. Może przyszedł czas by wyznać komuś tę bolesną prawdę?
Zrezygnowałam z powrotu na Havanę. Mam dość facetów jak na razie. Zrezygnowałam więc z Diego. Chciałabym móc zaufać Tomowi na tyle żeby dowiedział się o moim bracie... Na tyle żebym mogła mu powiedzieć o mojej przeszłości. O tym dlaczego tyle razy zaczynam od nowa. Zawsze z czystym kontem popełniam nowe błędy. Widzę wszystko, słyszę wszystko lecz nic do mnie nie dociera. Stojąc w oknie lub zwyczajnie siedząc na kanapie z gorącym kubkiem herbaty w dłoniach zawieszam się między myślami a rzeczywistością. Kiedy zawias mi się kończy herbata jest już zimna a za oknem szarówa. Dotyk Billa wywoływał u mnie przypływ adrenaliny i emocji. Był moją heroiną a teraz jestem na odwyku. Heroina krzywdzi i niszczy życie więc myślę że to dobre porówsnanie. Podwinęłam nogi i oparłam brodę na kolanach wpatrując się w ekran laptopa. To wszystko było przytłaczające. Nowe nazwisko miażdżyło mnie niczym kamień mrówkę i za każdym razem kiedy ktoś pytał jak się nazwywam gryzłam się w język żeby nie powiedzieć "Julia Sulska". Miałam się przyzwyczaić do tego do czego nie chciałam. Tak to miało teraz wyglądać? Teraz będziemy udawać że to co się stało nie wpłynęło ns nasze życie? Pora postawić kropkę nad i, i zrobić małe przeróbki w swoim życiu. Pierwszym krokiem było wstanie z kanapy i odgonienie od siebie wszystkich wspomnień Szymona. Łza popłynęła po moim policzku i wiedziałam że nigdy sobie z tymi wspomnieniami nie poradzę. Nie chciałam o nim zapominać, był jedyną osobą którą zawsze szanowałam i kochałam (oczywiście nie licząc Gabriela który był najlepszym starszym bratem na świecie). To przez niego zaczęłam ćpać. To przez niego on i Gabriel nie żyją! Już na samo wspomnienie o tym jak rzuciłam się na ulicę płacząc obok zgniecionego, spalonego wraku samochodu miałam wrażenie że umieram. Razem z nimi umarła część mnie. Teraz już nikt o nich nie wspomina, nie mówią o nich w mojej obecności. Chciałabym żeby pamiętali o nich! To jest niesprawiedliwe że tuż po śmiercj nikt im nie wybaczył! Może Gabrielowi wybaczyli ale tylko ja chodziłam na grób Szymka i zajmowałam się nim jak potrafiłam. Miał wielu przyjaciół, jednak po śmierci nie został mu nikt. Oto dowód na nic nie wartą wierność ludzi. Osunęłam się na ziemię i ukryłam twarz w dłoniach a moim ciałem wstrząsnął szloch. Tych przeżyć nawet młotkiem nie wybiję sobie z głowy. To tak bardzo boli...

sobota, 18 stycznia 2014

13. Diego, Amanda. Nikt nie jest aniołkiem

"Klnę bo chcę . Płaczę, bo nie wytrzymuję"

Do domu wróciłyśmy nad ranem śpiewając i chwiejąc się. Noc była zdecydowanie udana. Dużo tańczyłyśmy i piłyśmy. Byłyśmy schlane w trzy dupy ale nam to absolutnie nie przeszkadzało.
Rano obudził nas świergot ptaków, no bynajmniej mnie bo Zoey spała jak zabita na podłodze w moim pokoju. Szturchnęłam ją lekko sprawdzając czy oddycha a ta tylko odwróciła się na drugi bok i kontynuowała spanie. Jak wstanie będzie ją wszystko boleć. Cóż. Jej problem.
Zeszłam na dół z pustynią w ustach. Mer siedziała w kuchni czytając gazetę i pijąc herbatę mrożoną. Kiedy weszłam podała mi bez słowa butelkę wody nie odrywając się od jakiegoś zapewne ciekawego artykułu.
-Co czytasz?- wychrypiałam wpatrując się w nią. Podała mi gazetę ledwo powstrzymując śmiech.
"Czyżby dziewczyna Billa Kaulitza okazała się lesbijką?! " pisało w nagłówku.
"Para ostatnio miała spore problemy. Bill zaczął interesować się niebieskowłosą pięknością a Julia sprowadziła do Niemiec pewną dziewczynę. Paparazzi zrobili zdjęcia dziewczyną podczas pobytu na plaży. Czyżby zmiana frontu? Tak czy owak mamy podejrzenia co do jej orientacji seksualnej." Pierwsze zdjęcie - miss mokrego podkoszulka. Dwa- karaoke. Trzy- ja leżąca na Zoey na plaży w dość skąpym bikini.
Zwariowali. Na dole zamieścili wywiad z Billem w tym temacie. (R - reporter B - Bill)
R: czy wiesz coś na temat zmiany orientacji u swojej dziewczyny?
B: Julka nie zmieniła orientacji. Do Niemiec sprowadziła swoją przyjaciółkę z Polski z którą są jak siostry.
R: krążą plotki że Julia wyjechała z tą dziewczyną za granice. Czy to prawda?
B: tak, to prawda. Wyjechały na ślub siostry Juli. Dla sprostowania. Dziewczyna którą opisaliście a którą ponoć się interesuje nie daje za wygraną i nie mogę jej od siebie odgonić. Odkąd Julka pojechała stała się bardziej nachalna. A Julkę kocham jak szalony.
Dalej nie czytałam. To mi wystarczyło. Amanda się przystawia do Billa, hm? No to ja jej pokażę po powrocie. Lepiej dla niej żeby jej wtedy nie było.
Do kuchni weszła Zoey przecierając oczy. Podałam jej butelkę i artykuł.
-Fajnie tu wyszłyśmy. - wskazała palcem zdjęcie z karaoke. Miała rację, zdjęcie było niezłe tylko szkoda że nie wiedziałyśmy że ktoś nam robi zdjęcia. Mercedes chrząknęła.
-Wiecie gdzie jedziemy na wieczór panieński?- zapytała z błyskiem w oku.
-Nie wiem. Pewnie na Hawaje. - zaśmiałam się.
-Blisko. Na Kubę. Zakryła uszy w momencie kiedy zaczęłyśmy krzyczeć.
Dzień wyjazdu: Pierwszy raz odkąd zaczęłam swoje podróże była spakowana w dzień wyjazdu. Chyba tylko dlatego że Mercedes o to zadbała. Leciałyśmy samolotem z uśmiechami na zmęczonych bądź co bądź twarzach. Na miejscu wzięłyśmy swoje torby i piechotą ruszyłyśmy w stronę hotelu aby pooglądać Havanę. Słońce grzało, niebo było bezchmurne, ludzie mili a nastrój po prostu świetny. Pachniało tu świeżością, naturą i lekko spoconymi ciałami gdy akurat przechodziło się koło grajków albo ulicznych tancerzy. Jeden z nich bardzo mnie zaintrygował. Brązowe włosy, nie krótkie nie długie, takie akurat. Z daleka nie widziałam dokładnie jego oczu ale pewnie były ładne. Tańczył z jakimś innym chłopakiem. Ten drugi był blondynem z dużymi oczami co łatwo dało się zauważać. Zsynchronizowane ruchy w stylu hip-hop w połączeniu z tradycyjnymi ruchami Kubańczyków wyglądały pięknie. Zawsze potrafiłam tańczyć ale im nie dorastałam do pięt. Mercedes stanęła przy ścianie a ja i Zoey wpatrywałyśmy się w zwinne kroki tancerzy. Nagle blondyn spojrzał na nas i szepnął coś brunetowi. Akurat uśmiechałam się do Zoey i mówiłam że pojawimy się w gazetach razem z Mer od razu kiedy media wyśledzą gdzie przebywamy. Chłopaki podbiegli do nas, do mnie brunet do Zoey blondyn. Chłopak szepnął mi na ucho : Diego a ja mu odpowiedziałam : Jula. Zaczęłyśmy powoli łapać ruchy, zwłaszcza Zoey nieźle wywijała z Jorge. Po skończonym tańcu wymieniłyśmy się z nimi numerami i wróciłyśmy do Mer. Cały czas się z nas śmiała i mówiła że jak to wyjdzie do mediów bliźniacy nas zabiją. Było w tym trochę prawdy ale niech najpierw poczekają aż zabiję Amandę. Wychodząc z pokoju hotelowego i idąc holem wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i ze zdziwieniem zobaczyłam na kogo wpadłam. Ową osobą był Diego w uniformie.
-O hej, pracujesz tutaj?- zapytałam unosząc brwi.
-W recepcji.-uśmiechnął się miło.- nie wiedziałem że się tu zatrzymałyście.
-Kiedy meldowałyśmy się w recepcji jeszcze tańczyłeś. - zauważyłam z chytrym uśmiechem. Wyszczerzył zęby i powiedział że musi wracać do pracy. Pożegnaliśmy się a ja zapomniałam po co właściwie wychodziłam z pokoju co teraz wydawało mi się nieważne. W godzinę wyszykowałyśmy się i wyszłyśmy z pokoju na imprezę w jednym z Kubańskich klubów. Całą noc spędziłyśmy na piciu i tańczeniu. Oczywiście wzbudzałyśmy wielkie zainteresowanie ponieważ nasza trójka jako jedyne byłyśmy blondynkami. W końcu mnie i Zoey dopadli Jorge i Diego a Mercedes zaczepił jakiś Rodrige. Bawiłam się świetnie z Diego, owszem byłam z Billem ale dałam się ponieść chwili. Kieszeń mi zawibrowała, puściłam dłonie Diego i wpatrywałam się tępo w ekran. Oczy zaszły mi łzami i wiedziałam że to definitywny koniec. Po powrocie z Hiszpanii Zoey wraca do Polski a ja na powrót spokojnie wrócę tutaj. Namówię Mercedes żebyśmy razem z Pawłem wyjechały na jakiś czas na Havanę. Nie wrócę do Polski i nie zostanę w Niemczech. Tak, to będzie koniec. Zamknęłam wiadomość i nie patrząc na bezradnego bruneta wybiegłam z klubu pociągając ze sobą po drodze Zoey i Mer. Już na powietrzu osunęłam się po ścianie klubu i ukryłam twarz w dłoniach. Nie sądziłam że to tak zaboli. Nie dam jej, jemu.. im tej satysfakcji. Wzięłam głęboki oddech i stanęłam na nogi chwiejąc się. Z zamkniętymi oczami oddychałam płytko dopóki nie poczułam silnych ramion otaczających moje zgrabne ciało. Wtuliłam się w ramię Diego a łzy ryły czarne ścieżki na moich policzkach farbując mu przy tym podkoszulek na ciemne kolory. Nigdy nie czułam się tak zraniona. Diego odprowadził nas do hotelu i wrócił do bawiącego się dalej Jorge. Opadłam bezwładnie na łóżko. Mogły do mnie mówić, szarpać mnie a ja i tak bym nic nie usłyszała ani nie poczuła. To bolało. Dlaczego? Nie wiem. Czego ja się spodziewałam po związku z supergwiazdą? Napewno nie tego. Dlaczego? Co zrobiłam nie tak żeby na to zasłużyć?! Tak, brałam narkotyki ale powinnam dostać od życia szansę na normalne życie a nie kolejnego kopa w dupę! Zoey szarpałam mnie za ramiona a ja nieobecnym wzrokiem wodziłam po drzwiach balkonowych i całym pokoju. Byłam we własnym świecie. A najgorsze było to że nie mogłam nawet na niego nawrzeszczeć. Godzinę później Mercedes odpaliła laptopa i przeglądała wiadomości.
-Zoey posłuchaj.- powiedziała wstrząśnięta. Dopiero teraz zareagowałam i odwróciłam głowę.- "Do sieci dotarły zdjęcia Billa całującego się z inną dziewczyną! Kogo to wina że związek się rozpadł? Billa czy Julki która widziana była z dobrze zapowiadającym się tancerzem Diego Ramirezem? Nie wiadomo, jednakże śledziliśmy jej poczynania kiedy bawiła się z przyjaciółką, siostrą i Diego w Kubańskim klubie Noche. Nie wiadomo jeszcze czy para się rozstała ale Julia wybiegła z klubu z płaczem. Przypuszczamy że jak wróci do Niemiec da komuś mocno popalić. " Tu są jeszcze zdjęcia jak Bill całuje się z Amandą a Julka i ty tańczycie z Diego i Jorge.
Na to rozpłakałam się ponownie. Tym razem nie hamowałam łez. Każda z nich zawierała wspomnienie.
"-Julka!-Zoey rzuciła się w moją stronę kiedy osuwałam się na podłogę.-Julka nie umieraj! Karetka jest w drodze! Proszę, zostań!- ostatnie wykrzyczała płacząc i potrząsając moim nieruchomym ciałem".
Na to wspomnienie jeszcze gęstsze łzy zaczęły płynąć pp moich policzkach. Tak jak wtedy, czuję się bezradna. Kto wie czy on się z nią nie przespał?! Byłyśmy zgodne z tym żeby wrócić do Hiszpanii. Zostawiłam Diego kartkę z wyjaśnieniami i wsiadając do taksówki po drugiej stronie ulicy patrzyłam jak wchodzi do Hotelu. Patrzyłam przez szybę na to jak po chwili wybiega z budynku rozpaczliwie się rozglądając. Dałam kierowcy znak że już może ruszać.
Dzień ślubu Mercedes:
-Jak się czujesz?- zapytała mnie siostra kiedy zapinałam jej sukienkę mamy.
-To raczej ja powinnam cię o to zapytać.- uśmiechnęłam się lekko i dokończyłam ubieranie jej. Teraz przeszła w ręce Zoey. Ceremonia przebiegła wolno a ja odganiałam slutecznie wszystkie myśli związane z Billem. Na zabawie weselnej tańczyłam i piłam z innymi. Gry weselne też były spoko, grałam bo nie chciałam zepsuć wesela siostry. Uśmiechałam się mimo wszystko do każdego a oni odwzajemniali gest. Byłam wykończona wkładaniem maski zadowolonej dziewczyny dlatego ucieszyłam się kiedy o 4 mogłam wrócić do domu i położyć się w wygodnym łóżku. Po jutrze miałam wyjechać do Niemiec z Zoey a ona kolejnego dnia do Polski. Obiecała że nigdy nie powie chłopakom gdzie mieszkam. Mercedes, Paweł i mama też złożyli tą obietnicę. Wiedzieli że potrzebuję odpoczynku. Na poprawinach było wesoło, na moment udało mi się zapomnieć o zranionym sercu pijąc wódkę z wujkami. Niestety musiałam wracać. Próbowałam namówić Mer żeby zostać a mama pojedzie do Georga i wyśle mi do Hiszpanii resztę rzeczy ale ona powiedziała że muszę wrócić żeby dojebać tej suce. Tak więc wsiadłam w samolot z Zoe która co chwile wygrażała Amandzie. Zamówiłyśmy taksówkę i jechałyśmy do Georga. W domu byli wszyscy, łącznie z Amandą która przeraziła się na widok ciskającej gromy Zoey. Bill podszedł do mnie z zamiarem przytulenia ale ja odskoczyłam od niego z krzykiem.
-Zostaw mnie! - wydarłam się biegnąc do Geo. On tylko przytulił mnie mocno. Fakt, na niego też byłam wściekła ale on jedyny ostrzegał mnie przed Kaulitzami.
-Tom! Powiedziałeś jej?! To miało zostać między nami!- Bill krzyczał na Toma patrząc na mnie z frustracją.
-Nic jej nie powiedziałem!- odkrzyknął Tom. - to wyłącznie twoja wina! Mogłem jej powiedzieć ale nie zrobiłem tego!
-Amanda.. to ona mi wysłała zdjęcie..- szepnęłam wtulona w Geo a on powtórzył to chłopakom. Ogarnęłam się i podeszłam do Billa. Pokręciłam tylko głową i wyszeptałam "To koniec" a on wyglądał jakbym mu dała w twarz.
-A na tobie się zawiodłam.Obiecałeś mi coś.- odwróciłam się do starszego bliźniaka.
-Wiem Julka wiem. Powinienem był..
-Nic nie mów.
Amanda podeszła do mnie i wyszeptała jadowicie:
-Nie tylko się z nim całowałam..
To przeważyło szalę. Zoey rzuciła się na nią. Turlały się po podłodze a chłopaki próbowali odczepić Zoey. W końcu blondynka sama wstała otrzepując ręce. Wyrwała Amandzie garść włosów które leżały teraz na podłodze, podrapała jej twarz, rozwaliła wargę i podbiła oko.. Zo wyszła z tego cała a mało brakowało a jeszcze by jej zęby wybiła. Pociągnęłam ją za rękę na górę do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Położyłam głowę na kolanach przyjaciółki i wsłuchałam się w piosenkę którą mi zaśpiewała a następnie zasnęłam.
*"Nie ma czasu na pożegnanie",
 powiedział, Gdy się wynosił "
Nie składaj swego życia w cudze ręce,
Bo z pewnością ci je ukradną.
Nie ukrywaj twoich błędów
Bo one cię znajdą, spalą cię"
Potem powiedział Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Ratuj się
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Ratuj się "To moje ostatnie chwile",
powiedziała Gdy się wynosiła
"Trudno to sobie wyobrazić
Ale pewnego dnia skończysz jak ja"
Potem powiedziała
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Ratuj się.
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Ratuj się
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Ratuj się
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Ratuj się
Jeśli tu zostanę, nie potrwa to długo
Aż zacznę spalać się od środka
Jeśli odejdę, mogę tylko mieć nadzieję,
Że uda mi się przedostać na drugą stronę
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Ratuj się
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Czekaj na
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Ratuj się
Jeżeli chcesz odejść stąd żywy
Czekaj na:
Jeśli tu zostanę,
nie potrwa to długo
Aż zacznę spalać się od środka
Jeśli odejdę, mogę tylko mieć nadzieję,
Że uda mi się przedostać na drugą stronę
Jeśli tu zostanę,
nie potrwa to długo
Aż zacznę spalać się od środka
Jeśli odejdę, jeśli odejdę Niszczeć od środka
Niszczeć od środka
Niszczeć od środka " * Obudziłam się z oczami spuchniętymi od płaczu. Rzeczy Zoey były już spakowane, co oznaczało że będę musiała się z nią rozstać. Nie chcę. Chcę żeby została! Zeszłam jednak na dół gdzie czekał cały zespół i Zoey z dumną miną.
-A gdzie Andżelika?- zapytałam mechanicznie robiąc sobie herbatę i ignorując proszące spojrzenia Toma i Billa.
-W szpitalu.- burknął Georg patrząc na Zoey.
-Powiedziała że skoro to wyjechałaś do siostry ktoś musiał się tym idiotą zaopiekować.- powiedziała obojętnie Zoey. Ona też nie chciała słuchać żadnych wyjaśnień Billa. Darli sie wczoraj pod drzwiami, dzwonili, pisali. Wyłączyłyśmy w końcu komórki i puściłyśmy głośno muzykę aż Zoey mi zaśpiewała a ja usnęłam.- zrzuciłam ją ze schodów.
Uśmiechnęłam się lekko i biorąc herbatę wróciłam na górę.
-Całkiem dobrze to znosi- zauważył Gustav.
-Ty naprawdę nic nie wiesz o mojej kuzynce..- powiedział Georg z rezygnacją.
Miał rację, moja obojętność na nich wszystkich, lekkie uśmiechy to była tylko maska którą skutecznie osłaniam się przed światem. Wróciło wszystko. Nie załamało mnie to że Bill mnie zdradził. Załamało mnie to ze przypomniałam sobie wszystko o czym tak bardzo chciałam zapomnieć w Polsce. Później wyszłyśmy z Zoe na zakupy. Musiałam dokupić sobie kilka rzeczy do Hiszpanii. Na lotnisku rozpłakałam się i wtuliłam w Zoey. Będzie mi jej brakowało. Za niedługo zacznie się szkoła i musi wracać. Odwiedzi mnie gdy będą jakieś przerwy w szkole czy coś. Stałam i patrzyłam przez szybę jak samolot z moja przyjaciółką wznosi się w niebo. Wsiadłam do samochodu Georga i wróciliśmy. An czekała na schodach.
-Julka, słuchaj. Przepraszam za Amandę! To nie miało tak wyjść... Wyrzuciłam ją z domu za to co ci zrobiła.-nic nie mówiąc przytuliłam ją. To nie była jej wina. I wolałam przed wyjazdem wybaczyć jej, przecież długo sie nie zobaczymy. Mercedes obmyśliła plan. Po przyjeździe zabiera mnie do agencji modeling owej. Ponoć mam zadatki na modelkę.
Weszłam przez drzwi zostawiając ją z Georgem. No tak, miałam ich umówić. Ale z tego co widzę sami sie skumali..
Następnego dnia Georg i chłopaki mieli jechać do studia. To moja szansa żeby odejść bez pożegnania.
Spakowałam się w pół godziny zostawiając pokój zupełnie pusty. Żaden z nich nie miał numeru Mer a ja nie zamierzałam im mówić gdzie i do kogo jadę. Paweł z Mercedes byli teraz na miesiącu miodowym wiec chata wolna na miesiąc. W tym czasie zdążę sobie znaleźć pracę. Zostawiłam kartkę "Nie szukajcie mnie, jestem bezpieczna  
                       Julka"
I wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi których już więcej nie chciałam otwierać.

Kilka godzin później:
Tom:
-Georg! Każdy porywacz pisze "Nie szukajcie mnie jestem bezpieczna" A potem znajdują ciała w zatęchłych rowach! -wydarłem się.
Nie dopuszczałem do siebie myśli że Julka odeszła bez pożegnania. Bill siedział lekko uśmiechnięty. Tak, zamknął się we własnym świecie. W świecie gdzie Julka dalej z nami jest. Czy już nic nie będzie takie samo jak kiedyś? Ludzie potrafią się załamać z jednego prostego powodu - zawodu miłosnego. Jednak ja ich nigdy nie potrafiłem zrozumieć. Nie chce cię? Trudno. Na jej miejsce znajdzie się 100 kolejnych. Tak to rozumiałem. Czy to dlatego że nigdy tak naprawdę nikogo nie kochałem? Kochać znaczy cierpieć. Cierpię razem z Billem. Nie mogę patrzeć na bariery świata który stworzył po ich rozstaniu. Tak się leczy ból? Zapominając? Nie, napewno nie. Jako brat bliźniak czuję jego świat, ale nie mogę tam wkroczyć. To jest dobijające bo gdy tam wejdę albo otworzę mu oczy albo zniszczę mury które tak długo budował i w ich miejsce postawi kolejne, mocniejsze.

Julka:
Położyłam się na chłodnym piachu wpatrując się w gwiazdy. Jak na ironię znalazłam gwiazdozbiór w kształcie serca. Teraz myślę że mogłabym wybaczyć Billowi. Mogłabym mu wybaczyć jeśli by się przyznał i nie krzyknął na Toma że to miało zostać między nimi. Czułam się zraniona ale byłam w stanie mu to wybaczyć. Po tym wszystkim już chyba nie jestem. Cisnęłam kamieniem w stronę wody. Byłam wściekła na siebie, na Toma, na Billa. Byłam wściekła bo byłam bezradna.
Słaba i bezradna.
Tak działa życie. Dostajesz szansę aby coś później i tak poszło nie tak. Potarłam palcami skronie i położyłam głowę na podciągniętych kolanach. Wróciłam do pustego domu siostry i kładąc się pod kpcem włączyłam TV. Same komedie albo plotki o gwiazdach. Nie miałam teraz na to ochoty. Komedie wydawały mi się mało śmieszne, horrory za straszne bo jestem sama w obcym mieście a telenowele za mdłe. Pstryknęłam pilotem wyłączając telewizor i włączyłam laptopa. Wstukałam gadu gadu i pisałam do późna z Zoey. To był polski serwis społecznościowy więc chłopaki z TH nie znali go. Od tej pory zero Facebooka i Skype. Tylko gadu-gadu. Tylko tu mogłam się kontaktować z Zoey, mamą, Pawłem i Mercedes bez zbędnych rozmów z chłopakami.

Mijał już tydzień odkąd wyjechałam. Z internetu i telewizji wiedziałam że chłopaki mnie szukają więc z domu wychodziłam tylko bez makijażu, w okularach i kapeluszu. Znowu żyłam życiem osoby przeciętnej. Tego mi chyba w Niemczech brakowało. Byłam poszukiwana ale nikt mnie nie znalazł. Długo jeszcze będziemy grać w kotka i myszkę bo ja nie zamierzam wracać. Skontaktowałam się kilka razy z Georgem ale to były krótkie rozmowy. Zaledwie kilkusekundowe.
Miałam plan żeby pojechać na kilka dni na Havanę zanim wrócą z miesiąca miodowego. Miałam zamiar popłynąć tam statkiem więc zajmie to więcej niż samolotem. Ale wyruszę dopiero po jutrze. Teraz muszę w spokoju pomyśleć co powiem Diego.
W domu zgasło światło. Nie mając nic do roboty zapaliłam świeczkę i zagłębiłam się w "Wizje w mroku". Lubię czytać, to zawsze mnie uspakaja i wycisza. Może dlatego że jestem w cudzym świecie, nie swoim. To było pocieszające bo zagłębiałam się w czyjeś problemy, cierpienia, przeżycia i na chwilę mogłam zapomnieć o swoich.

**********
Jak obiecałam tak był długi ;) z dedykacją dla Pauliny i Darii które wiernie czytają moje opowiadanie ;*

środa, 15 stycznia 2014

12. Do rana.

Wesele za prawie tydzień, Mer pokazała nam fajne sklepy gdzie oczywiście kupiłyśmy masę ciuchów. Po ślubie zostajemy z Zoe jeszcze na 2 dni bo będziemy sprzątać po poprawinach. Mer i Paweł od razu po poprawinach jadą na miesiąc miodowy do Grecji.
Sukienkę pokażę jej w dzień ślubu. No bo jakby nie było to my ją szykujemy. Zoey ją pomaluje, ja zrobię fryzurę i ją razem wbijemy w suknię mojej mamy.
Teraz rozmawiałyśmy z bliźniakami na Skype. Ja siedziałam przy biurku a Zoey za mną na łóżku i przekonywała chłopaków żeby namówili mnie na plażę nudustów. Co to, to nie. Wystarczy że po mieście chodzę w samym bikini i kapeluszu.
-To nie jest zły pomysł- przytaknął jej Tom.
-Pewnie że zły! Na plażę nudystów nie wpuszczają w strojach a ja się przed obcymi facetami nie będę się rozbierać. - powied/ziałam podnosząc dłonie na wysokość piersi w ramach protestu.
-Ja się zgaduzam z Julką. Nawet ja jej nago nie widziałem!- powiedział spokojnie ale stanowczo Bill.
-A ja widziałem. - Tom wzruszył ramionami a ja przypomniałam sobie sytuację z lustrem.
Cisnęłam poduszką w monitor, jakby to mogło pomóc. Bill zrobił zaskoczoną minę a potem popatrzył wściekły na Toma.
Tom szybko zaczął wyjaśniać o co chodzi a ja tylko przytakiwałam.
-Dobra. My tu gadu gadu a plaża czeka! - zawołała Zoey wybijając ręce w górę.
-Ale na zwykłą plażę, nikt ci nie zabroni opalania się nago jeśli weźmiemy parawan a ja nago pływać nie będę! Jeszcze woda mi wleci tam gdzie niepowinna!- powiedziałam stanowczo a Zoey przystała na to.
Pożegnałyśmy się z nimi i pognałyśmy na plażę zabierając wcześniej przygotowane rzeczy.
Rozbiłyśmy parawan i puściłyśmy głośno muzykę. Dzisiaj wybierałyśmy się na dyskotekę więc starałyśmy się wpaść w taneczny nastrój.
Nasza pierwsza dyskoteka w Hiszpanii zapowiadała się dobrze. W klubie La Rosa Negra, było praktycznie wszystko. Wielki parkiet, muzyka na żywo, bar, stoliki, balkony, miejsca dla vipów itp. Oczywiście my zamówiłyśmy stoliki na balkonie dla vipów.
Moje rozmyślenia w tym temacie zakłóciło zachodzące słońce. Dzień skończył się niebywale szybko. Chyba usnęłam, nawet nie pamiętam. Dobrze że leżałam pod psrasolem, bynajmniej się nie przypaliłam.
W domu pożyczyłam od siostry czerwoną, brokatową miniówkę. Założyłam do tego czarne szpilki na platformie i złote koła. Wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny czarny makijaż.
Zoey też wyglądała powalająco. Różowa sukienka za tyłek na cienkich, czarnych ramiączkach i czarne czółenka bez palców.
Zoe podkreśliła oczy kredką i zrobiła kreski Eyelinerem.
Mercedes zagwizdała gdy wychodziłyśmy z domu i powiedziała że jutro powie nam coś ważnego a teraz mamy się iść bawić. Zanierzałyśmy bawić się aż do rana.
Ruszyłyśmy wolno brukowaną uliczką szukając naszego klubu. Gdy już podeszłyśmy pod wejście powitał nas jeden z tak zwanych goryli. Pokazałyśmy mu wejściówki i wpuścił nas poza kolejką. W barze zamówiłyśmy drinki do stolika numer 4 na balkonie i wspięłyśmy się po schodach do naszego stolika który położony był blisko barierek. Z góry widziałyśmy bawiących się ludzi, w kącie obściskiwała się jakaś para, dziwnie wyglądający facet prowadził do toalety skąpo ubraną dziewczynę. Czyli norma. Nie taki rzeczy się widziało.

Mercedes:
Byłam ciekawa jak zareagują dziewczyny kiedy dowiedzą się gdzie jedziemy na wieczór panieński. Jedziemy tam dwa dni wcześniej żebyśmy mogły pozwiedzać trochę wyspę. Mm.. dawno tam chciałam jechać a teraz nadażyła się świetna okazja. Wrócimy stamtąd dzień przed weselem. Paweł ma się wszystkim zająć. Ufam mu więc ze spokojem wyjadę z dziewczynami na [...]

Bill:
-Eee.. czy ty nie jesteś przypadkiem za blisko? - zapytałem lekko odsuwając od siebie Amandę.
-Oj weź, przecież Julka się nie dowie... wraca dopiero za tydzień. - wyszeptała kusząco patrząc na mnie uwodzicielsko.
-Ale ja kocham tylko Julkę. Zapamiętaj!
-Przecież ze mną możesz się pobawić.. wątpię w to żebyś już spał z Julką..- powiedziała oblizując wargi.
-Nie. Nie zdradzę Julki. Zrozum to wreszcie i daj mi spokój! - krzyknąłem jej w twarz. Nie docierało do niej że jestem z Julką i coraz częściej i coraz bardziej mnie kusiła. Jestem facetem, co jeżeli hormony przeważą szalę i nie oprę się jej pokusom?
Nie, to niemożliwe. Nie dopuszczam do siebie tej myśli. Julka, Julka, Julka. Jej oczy, włosy, nogi, usta. Muszę myśleć o niej to dam radę. Tęsknię za nią i chciałbym żeby już wróciła z... tak w ogóle to nawet nie wiem gdzie pojechała! Postanowiły zachować to w tajemnicy. Nawet Tom i Georg nie wiedzą gdzie pojechały. Wiadomo tylko że do Hiszpanii ale do jakiego miasta nie powiedziały.
Amanda zbliżała się do mnie kołysząc biodrami. Drzwi! Tak! Ktoś wszedł do domu! Tom! Tak, to Tom! Dzięki Bogu, uratował mnie przed nią. Po mojej przerażonej minie Tom wywnioskował że zadowolony z jej towarzystwa za bardzo nie jestem..
-Na ciebie chyba już pora.. - złapał ją delikatnie za ramiona i popchnął w stronę drzwi.
W duchu podziękowałem mu na to i z westchnieniem opadłem na kanapę. To był ciężki dzień, zwłaszcza dlatego że nie mogłem się pozbyć Amandy. Dziwnie się czułem w jej towarzystwie. Jak lis złapany w pułapkę. Była przerażająca.
Tom poklepał mnie po ramieniu i włączył telewizor na jakimś filmie.

*********
To by było na tyle. Chyba mi to dość krótkie wyszło... jak macie przyluszczenia gdzie odbędzie się wieczór panieński to piszcie ;) zobaczymy czy ktoś trafi ;) mała podpowiedź: ostatnio na facebooku wspominałam o jakimś filmie...

wtorek, 14 stycznia 2014

11. Witaj Palma De Mallorca!

13 dni później:
Wszystko było nie na swoim miejscu! Te spodnie i kosmetyczka już dawno powinny być w walizce! Kurwa no! Sytuacja przedstawiała się tak: za godzinę ja i Zoey mamy samolot a większość naszych rzeczy wala się po całym domu!
Zoey biega po domu i zbiera rzeczy do mojego pokoju a ja wkładam wszystko do walizek. Rzeczy miałyśmy razem więc byle jak wrzucałam co mi dawała. Wyliczałam na palcach co mamy a czego brakuje.
-Zoey! A stroje ?! - zawołałam wychylając się za barierkę schodów. (Georg ją w końcu zamontował. Alleluja!)
-Leżą u mnie w pokoju!- odkrzyknęła blondynka przebiegając obok schodów.
Poszłam do pokoju Zoe i z podłogi podniosłam 2 pary bikini.
Ja mam chyba wszystko.
-Wszystko!- zawołała szczęśliwa Zoey wchodząc do pokoju. Normalniie czyta mi w myślach.
Usiadła na walizkach a ja zapięłam je szybko. Torby miałyśmy spakowane, walizki też, podręczne bagaże leżą na stoliku w salonie. Zbiegłyśmy szybko po schodach co wywołało małe potknięcie.. Potknęłam się o coś leżącego na schodku i poleciałam do przodu. Dobrze że chłopaki czekali pod schodami. Stali tyłem do schodów, Tom coś tłumaczył Guciowi a Bill i Georg patrzyli na jakąś kartkę.Zamortyzowali upadek. No, Tom i Gustav go zamortyzowali bo Bill i Georg w ostatniej chwili odskoczyli w boki.
Tom i Gucio leżeli teraz twarzami do podłogi a ja na nich. Kiedyś ćwiczyłam gimnastykę i akrobatykę więc z łatwością wstając zrobiłam salto i wylądowałam bezpiecznie na nogach. To jednak chyba był zły pomysł bo znowu odezwały się mięśnie o których istnieniu zapomniałam! Zoey przeskoczyła nad jeszcze leżącymi gitarzystą i perkusistą i zaczęła się ze mnie śmiać.
-Franca- powiedziałam po polsku.
-Oj, wiem, wiem. - cmoknęła mnie w policzek zostawiając na nim ślad swojej czerwonej szminki.
-Zoe! No, weź!- próbowałam sobie na ślepo zetrzeć lepki ślad aż Bill się zlitował i wytarł mi go rękawem swojej bluzy.
Andżelika i Amanda czekały przed domem. Wspominałam już o tym że Zoey pobiła się wczoraj z tą szmatą? Nie? No to było mniej więcej tak - Zoey wkurwiła się bo zobaczyła że Amanda klei się do Billa i (o zgrozo!) Toma. Zaczęłam po niej jeździć a ta dała jej w twarz. Blondynka wkurzyła się jeszcze bardziej i rzuciła na Amandę. Ma teraz całe ręce i twarz w śladach po paznokciach Zoey.
Pożegnałyśmy się z dziewczynami i Gustavem a reszta pojechała z nami na lotnisko.
Już na parkingu musiałyśmy się pożegnać z chłopakami bo się śpieszyłyśmy. Bill przyciągnął mnie do siebie jedną ręką, drugą objął moją twarz i pocałował mnie namiętnie. Wspaniale było poczuć jego kolczyk w języku. Mrrr...
Przytuliłam Toma i Georga, którzy powiedzieli mi coś na ucho. Tom że będzie pilnował Amandy a Geo że mam być grzeczna i nie pić za dużo. Na to drugie zareagowałam śmiechem bo z Zoey to raczej mało się nie da wypić.
Kątem oka zobaczyłam że Zoey delikatnie daje buziaka w usta Tomowi a ten z chytrym uśmiechem przytula ją do siebie. Po chwili ich włosy się zmieszały, jak bardzo by chcieli ukryć że się całują - nie miało to sensu. I tak widzieliśmy. Kiedy ruszyłyśmy w stronę lotniska poczułam jeszcze że ktoś klepnął mnie w tyłek. Patrzę, a za mną stoi Bill z niewinną minką.
-Będę tęsknił. - wyszeptał. Zobaczyłam jeszcze jak z założonymi rękami opiera się o maskę samochodu i do póki nie zniknęłyśmy mu z oczu, czułam na swoich plecach jego wzrok.
Oddałyśmy bagaże do luku bagażowego zostawiając tylko torby podręczne z czymś do jedzenia i picia i tradycyjnie słuchawkami. Patrzyłam za okno, jak auto chłopaków wolno wycofywało się z parkingu i stawało się coraz mniejsze, coraz bardziej odległe. Przyłożyłam dłoń do szyby. Puściłam muzykę w słuchawkach i zamknęłam oczy.
"Była piękna.
Piękniejsza niż róża.
Delikatniejsza niż wiatr.
Szarpana specznymi uczuciami.
Popychana i kopana przez życie.
Zamknęła serce na klucz.
Przełamała życie na pół.
Piękniejsza od czegokolwiek.
Płakała razem z deszczem.
Taka właśnie była."
Przypomniałam sobie co moja babcia powiedziała kiedyś o mojej cioci która miała umrzeć na nowotwór. Żeby nie cierpieć już dłużej przedawkowała leki usypiające.
Nie wiem dlaczego akurat teraz mi się przypomniały ale zawsze były dla mnie piękne i wiele znaczyły.
W słuchawkach zaczęło lecieć "David Guetta ft. Sia - Titanium". Wsłuchiwałam się w słowa piosenki które miały podobne znaczenie. To była prawda. Ktoś był niezniszczalny, nie na każdego działają słowa.. ból. Zoey poznałam kiedy byłam na odwyku. To był czas kiedy byłam wykończona psychicznie, dużo mi wtedy pomogła. Wtedy też poznałam Tomka i resztę. Wyjazd do Niemiec był tak naprawdę drugą szansą. Był taki okres w życiu że tylko ból łagodził problemy a narkotyki zabijały ból. Wystarczy jedna dawka żebym znowu popadła w nałóg. Zoey zawsze mnie pilnowała na imprezach, dlatego przeraziła się na wieść że wyjeżdżam do innego kraju. Mercedes też wiedziała o moim problemie. Mama dowiedziała się kiedy przedawkowałam i trafiłam do szpitala na płukanie jelit i żołądka. Rozmyślenia przerwałam kiedy Zoey szturchnęła mnie i powiedziała że zaraz lądujemy.
Po 10 minutach stałam już na płycie lotniska. Mercedes machała do nas z daleka i zaczęła biec w naszą stronę. Wpadłam w jej ramiona stęskniona za swoją starszą siostrą. Rozpłakałam się patrząc na jej twarz. Znowu ją widziałam, znowu była przy mnie.
Zoe również wyściskała Mer i ruszyłyśmy do auta.
-Ja niestety muszę wracać do pracy za godzinę więc możecie pochodzić i pozwiedzać. Jutro mam wolne więc pokażę wam swojs ulubione sklepy.- powiedziała Mercedes patrząc we wsteczne lusterko swojego Audi.
-Spoko, pozwiedzamy. - powiedziałam puszczając oczko do Zoey.
-Witajcie w Palma De Mallorca! - wykrzyknęła Mer gdy przejeżdżałyśmy przez wielką bramę miasta.
**
Rozglądałam się za jakąś kawiarnią w drodze na plażę. W końcu wyczaiłam jakąś i razem z Zoey poszłyśmy po jakieś dobre sorbety i dwie butelki zimnej wody. W domu Mercedes (który okazał się wielką willą) przebrałyśmy się w stroje kąpielowe i tylko na biodrach przewiązałyśmy luźne, cienkie chusty. Było tak gorąco że można było jajecznicę ma kamieniach smażyć! Idąc deptakami podziwiałyśmy piękne plaże. Wszystko było cudowne.
-Rozkładamy się blisko wody?- zapytała Zoey podciągając okulary na czubek głowy.
-Mi pasuje. - powiedziałam obojętnie gdyż nie mogłam się skupić na czymś co nie było podziwianiem widoków.
Zoey rozłożyła się na kocu który wziąłyśmy ze sobą i sapnęła z gorąca.
-Jutro idziemy na plażę nudystów- powiedziała obserwując spacerującą brzegiem mewę.
Spojrzałam na nią kpiąco, Bill by mnie chyba zabił.
O wilku mowa. Bill napisał. "Jak tam? Piękne widoki? :)" odpisałam od razu "jest tak gorąco że Zoey chce mnie zaciągnąć na plażę nudystów! RATUJ!!!"
Po chwili dostałam odpowiedź "Ale masz fajnie :( dawno nie byłem na plaży nudystów :("
Że co kurwa?! Ahahaha. Wysłałam "?!" A on na to " żartowałem xD no dobra, ty się tam opalaj a ja idę spać ;) miłej zabawy" odpisałam jeszcze "Dobranoc ;*" i schowałam telefon.
Zoey wyciągnęła z torebki aparat i przybliżyła do mnie. Zrobiła dziubek a ja się uśmiechnęłam. Wiedziałam że to zdjęcie wyląduje u niej na Facebooku. Pod koniec dnia zrobiłyśmy sobie jeszcze kilka pamiątkowych fot i wróciłyśmy do Mercedes. Do jej domu była prosta droga prowadząca obok sklepów, kawiarni i dyskotek prosto nad wodę.

********
Dzisiaj odkryłam brudny kawałek przeszłości Julki ;) Chyba tego się nikt nie spodziewał ;)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

10. "Ja mogę nago!"

Rano mnie i Zoey obudził Georg wołając nas na śniadanie które raczej było obiadem. Zrobił naleśniki. Pycha. Jeszcze w piżamach zeszłyśmy na dół. Zrobiłyśmy sobie babski wieczór. No wiecie. My + wódka + piwo. Georg stwierdził że jesteśmy w opłakanym stanie. Może miał racje, nie wiem. Nawet bałam się spojrzeć w lustro. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa więc zamiast chodzić- powłuczyłam nimi.
Zoey tak samo. A tak przerzucając się na inny temat. Gadałyśmy wczoraj z Mercedes. Ja i Zoey za 2 tygodnie miałyśmy wyjechać do Hiszpani, na tydzień przed jej ślubem. Nie chciałam brać Billa, lepiej żeby nie wiedział gdzie mieszka moja siostra. Jakby nam się nie udało wolałabym zamieszkać z Mercedes niż z powrotem w Polsce.
Kiedy tylko zjadłyśmy śniadanie pojawili się bliźniacy z Andżeliką i Amandą. Gustav przyszedł kiedy jadłyśmy. Czyli wszyscy w komplecie ale wolałabym jedną osobę mniej...
Wracając do tematu. Kiedy wszyscy przyszli nadal byłyśmy nieubrane. Znaczu ubrane w połowie. I ja i Zoey miałyśmy zamiłowanie do spania wyłącznie w majtkach i za dużych koszulkach.
Bill i Tom zagwizdali na widok nas siedzących na kanapie z podciągniętymi nogami a Amanda prychnęła i urażona spojrzała na czarnego. Mi głowa zwisała za oparcie bo tak na serio to Zoe siedziała a ja leżałam na plecach z wyciągniętymi do góry nogami i jak już wspominałam - głową za oparciem. Zdychałyśmy.
-No i? Jakieś pomysły? Cały dzień nie przesiedzimy w domu. - zapytał Gustav rozsiadając się na kanapie.
-Może plaża? - zaproponowałam patrząc za okno. Pogoda była piękna, warto było wyjść a poza tym na plaży poleżę ze słuchawkami w uszach i dam w spokoju przejść kacowi. Z Polski wróciłam trochę opalona ale to i tak za mało.
-Macie stroje do pływania? - zapytał Georg.
-Ja mogę nago! - zapiszczała Zoey podskakując i klaszcząc w dłonie jak dziecko które dostało nową zabawkę.
-Jakbyś rzeczywiście miała co pokazać. - burknęła Amanda. Po minie Zoey widziałam że to usłyszała.
-Żebyś wiedziała że mam co pokazać. Ja i Julka byłyśmy najbardziej pożądanymi dziewczynami w województwie. Julkę i mnie praktycznie cały czas obskakiwali faceci. Mało tego, dziewczyny też. - powiedziała zadziornie.
-W takim razie mają tam zaniżony poziom. - odparła niebieskowłosa.
-Jesteś kilka poziomów niżej więc wiesz. Udowodnić ci coś? - iskierka błysnęła w oku Zoey.
-Proszę bardzo. - zadrwiła Amanda.
Zoey zdjęła swoją koszulkę zostając tym samym w staniku i majtkach. Trzeba przyznać że ciało miała boskie. Płaski brzuch; okrągły, jędrny tyłek; dobrze wykrojone biodra i wcięcie w talii; długie nogi; duże, naturalne piersi. U mnie było tak samo. Nie bez powodu nazywali nas boginiami, chociaż gdy tak mówili peszyłam się. Zoe podeszła zadziornym krokiem do Toma, przerzucając włosy na prawe ramię. Kiedy zakryłam Billowi oczy nawet nie protestował. Po kilku sekundach jednak opuściłam dłonie, niech zobaczy porażkę Amandy. Dobrze jej tak.
Zoey oparła się dłońmi o kolana dredziarza wypinając piersi. Sam się na nią rzucił a ona praktycznie nic nie zrobiła. Po pokazie Zoey włożyła koszulkę a Amanda krzyknęła że jest bezwstydnicą.
-Jestem feministką - odparła Zoey. Broniła praw kobiet, nie wstydziła się rozbierać przy ludziach ale też nie protestowała i nie robiła awantury kiedy chłopak otwierał przed nią drzwi.
Przebrałam się w bikini które wybrała dla mnie Zoey a ona w to które ja jej wybrałam. Czyli Zoe miała na sobie fioletowo-czarny strój z dołem takim na wzór stringów. Najwyżej jej piasek w dupę wejdzie. Ale to był odwet za to co ona mi wybrała. To nawet bikini nie było tylko kawałek materiału na sznureczku! Myślałam że ją uduszę kiedy zobaczyłam majtki od sroju na kształt stringów i górę składającą się z tak. Małych koronkowych trójkątów ( oczywiście z czarną podszewką) że ledwo zakrywały mi 1/3 bistu! Koronka była biała, podszewka czarna, dół też czarny.
Na to założyłam zwiewną biało- złotą sukienkę a Zoey tylko spodenki. Do tego obie wziąłyśmy japonki i byłyśmy gotowe. Spakowałam tylko do torebki nasze komórki, słuchawki i jakieś 2 książki. Obowiązkowo kilka butelek wody ale to szczegół.
Chłopaki na zmianę nieśli dwie torby wypchane ręcznikami, olejkami, balsamami itp. Ja i Zoe miałyśmy rzeczy z bliźniakami a reszta razem. Na plaży przy wielkim jeziorze była masa ludzi ale znaleźliśmy miejsce. Amanda chciała się wpieprzyć koło Billa ale ja i Tom uniemożliwiliśmy jej to.
Kiedy ściągnęłyśmy z Zoey ubrania Georg zapytał oburzony:
-Julka?! Co to ma być?!
-Zoey pytaj. Ona wybierała. - mruknęłam kładąc się na brzuchu.- Bill, posmaruj mnie balsamem.
Po chwili poczułam jego ciepłe ręce rozchodzące się po moich plecach.
-Wszędzie? - zapytał z chytrym uśmiechem.
-Mhm.
-Ty mi się nawet nie waż Kaulitz! - warknął Geo kiedy Bill zniżał swoje ręce do moich pośladków.
-Bill nie radzę denerwować Geosia, ja to dokończę. - zaproponowała Zoey a ja zgodziłam się przytaknięciem głowy. Już po kilku sekundach miałam balsam na nogach, tyłku, rękach i plecach. Tak to ja mogę leżeć. Odetchnęłam głęboko.
Amanda też próbowała coś zaeksponować ale mój chłopak nawet na nią nie spojrzał. Cały czas czułam jego spojrzenie na każdym odkrytym kawałku mojego ciała. W końcu Tom zaciągnął wszystkich do wody a na plaży zostałyśmy tylko ja i blondynka na maksa skacowane.
Zoey opalała się wystawiając twarz do słońca. Nie było ich już pół godziny a mi znudziło się słuchanie muzyki i leżenie plackiem w ciszy. Wyciągnęłam z uszu słuchawki i usiadłam przekręcając się na plecy.
Zoey wpatrywała się w jakąś budkę oddaloną od nas o jakieś 10 metrów. Z tego co zauważyłam zebrała się tam spora grupka ludzi.
-Co się dzieje? - zapytałam.
-Jakieś dwa konkursy podobno- odparła przyjaciółka nie odrywając wzroku od budki.
Wstałam i zaczęłam iść powoli w tamtym kierunku. Wiedziałam że Zo do mnie dołączy.
Przepchnęłyśmy się przez tłumek i zobaczyłyśmy 3 ogłoszenia. Miss mokrego podkoszulka, konkurs karaoke i dyskoteka wieczorem. Ciekawie się zapowiadało więc razem z Zoey zapisałyśmy się na liście kandydatów na konkursy.
Wracając na ręczniki zauważyłyśmy że reszta już leży i odpoczywa.
-Gdzie byłyście? - zapytał Tom zerkając ma nas spod daszku czapki.
-Oh, niespodzianka. - Zoey uśmiechnęła się słodko i opadła na ręcznik. Rozległ się dźwięk komórki.
-Przepraszam na chwilę. - powiedziałam znieszana patrząc na wyświetlacz i odeszłam kawałek.
-Tak?
- ...
-Wspaniale!
-...
-Jasne. Dziękuję. Do zobaczenia!- wróciłam uradowana i rzuciłam się Zoey na szyję.
-Dostałyśmy pracę! - wykrzyknęłam. Zoey zaczęła piszczeć i objęła mnie za plecy i przyciągnęła żeby mnie przytulić a ja że byłam schylona poleciałam na nią i przewróciłam na plecy.
Wspominałam już że myślałam nad opieką nad dziećmi. Kiedy przyjechała Zoey poszłyśmy razem do babki która szukała dwóch opiekunek do czworga dzieci. Wszystko poszło dobrze a dzieciaki nas polubiły. 100€ tygodniowo na głowę. Znaczy 50 za jedno dziecko a że każda miała na głowę dwójkę maluchów to po 100.
-Nie mówiłaś że szukasz pracy. - skrzywił się Georg.
Wstając z blondynki wzruszyłam tylko ramionami.
Poleżeliśmy jeszcze 6 godzin na zmianę opalając się i pływając. Kiedy wybiła 19 razem z Zo zaciągnęłyśmy resztę do otawrtej imprezy na plaży gdzie odbywały się konkursy na które się zapisałyśmy.
Dałam Billowi buziaka w usta i zniknęłam w tłumie razem z moją wariatką.
Zgłaszać się można było parami więc poszłyśmy i tu i tu razem.
Pierwsze byłi miss mokrego podkoszulka. Po kolei wywoływali na scenę kolejne dziewczyny figury anorektyczek, w sam raz albo bardziej przy kości które prężyły się dumnie na scenie pokazując wdzięki.
W końcu wywołali mnie i Zoe. Po minach naszych przyjaciół wnioskowałam że nie spodziewali się że to zrobimy. Podeszło do nas dwóch przystojnych facetów z wiadrami pełnymi zimnej wody i wylali nam je na ciała. Zoe dumnie wypięła piersi, zarzuciła włosami, zakręciła biodrami i posłała w widownię buziaka. Ja zrobiłam podobnie. Po chwili objęłyśmy się i razem zaczęłyśmy pozować. Faceci wpatrywali się w nas jak w obrazki a dziewczyny albo oburzone waliły swoich facetów po głowach albo wzdychały z zadrością do naszej urody.
Ah ta moja skromność ale no, nieważne. Po nas wyszły jeszcze 3 dziewczyny a zanim podali wyniki ogłosili konkurs karaoke. Tym razem wywołali nas jako pierwsze a na scenę wkroczyłyśmy w asyście braw. Dałam dj- owi swoją komórkę i kazałam mu puścić 3 piosenkę z mojej ulubionej playlisty. Ja i Zoe słowa znałyśmy na pamięć, nie potrzebowałyśmy tekstu. Tylko podkładu. Wybrałyśmy "Christina Aguilera- El Beso Del Final" <od autorki: przed przeczytaniem dalszej części proszę o zobaczenie tłumaczenia tekstu które zamieściłam pod odcinkiem> Dj wyłączył głos i zostawił tylko instrumenty i podkład.
Zoe zaczęła pierwsza a ja przejęłam refren. Drugą zwrotkę śpiewałyśmy na zimanę po linijce a ostatni refren razem.
Jeśli ktoś kojarzy to pojawiła się w Dirty Dancing 2. (Drugi tytuł: wirujący seks 2). Polecam do obejrzenia, naprawdę. Skoro już mieszkam z Georgam muszę go namówić na wyjazd na Kubę ale to później. Jak mu przejdzie szok po miss mokrego podkoszulka. Zakończyłyśmy piosenkę i ukłoniłyśmy się. Czułam się świetnie mogąc znów zaśpiewać. Mogę zostać piosenkarką, fotografem albo pisarzem. Do tego drugiego mam lekkie uprzedzenie ale to już było dawno.
Po nas jeszcze śpiewało kilkanaście osób. Jedni potrafili inni... cóż. Nie.
Bill podbiegł do mnie gdy tylko zeszłyśmy ze sceny i złożył na moich wargach gorący pocałunek. Amanda kipiała ze złości. Oj nie złotko, ty mi Billa nie odbijesz. Pomyślałam patrząc na nią z jadem w oczach. Byłam pewna że usłyszałam jej " jeszcze zobaczymy" chociaż wcale nie poruszyła ustami. Jej oczy zdradzały wszystko. Zimne jak lodowce z pełną determinacją.
Miałam to w dupie i zatopiłam się w ciepłym i pełnym miłości i dumy spojrzeniu Billa.

*Jest w moim sercu niepokój
Dzisiaj widzę cię tak oddalonego ode mnie
Jest coś, co mnie oddala od Twojej miłości
Nagle zmieniłeś się
Dzisiaj jestem niepewna
Życia bez ciebie
Wiem, że będę cierpieć

Wieczorem czułam, że całujesz mnie inaczej
I nie wiedziałam co robić
Znam cię i wiem, ze
Coś złego się dzieje, chodź i powiedz mi prawdę
Nie chce wyobrażać sobie,
Że to był pożegnalny pocałunek

Nie wiem dlaczego zmieniło się twoje zachowanie
Obym się myliła
Nie chce potwierdzenia, ze cię straciłam,
Ani tego ze nasza miłość się skończyła
Słyszę twój głos, który zatapia się we mnie
Który znowu mi powtarza
To, czego nie chce słyszeć

Wieczorem czułam, że całujesz mnie inaczej
I nie wiedziałam co robić
Znam cię i wiem, ze
Coś złego się dzieje, chodź i powiedz mi prawdę
Nie chce wyobrażać sobie,
Że to był pożegnalny pocałunek

Dzisiaj jestem niepewna
Bycie bez ciebie
Wiem ze będę cierpiała

Wieczorem czułam, że całujesz mnie inaczej
I nie wiedziałam co robić
Znam cię i wiem, ze
Coś złego się dzieje, chodź i powiedz mi prawdę
Nie chce wyobrażać sobie,
Że to był pożegnalny pocałunek

Wieczorem czułam, że całujesz mnie inaczej
I nie wiedziałam co robić
Znam cię i wiem, ze
Coś złego się dzieje, chodź i powiedz mi prawdę
Nie chce wyobrażać sobie,
Że to był pożegnalny pocałunek*

***********
Nie piszcie o błędach bo o nich wiem, wszystko wynika przez komórkę która niekiedy sama przekręca słowa. Myślę że się powinno podobać ;) Odcinek był zrobiomy w trybie ekspresowym dzięki jakże motywującym słowom Darii " nie marudź tylko pisz xD" ;)