Moja czerwona nić.

Moja czerwona nić.

wtorek, 28 stycznia 2014

18. Kim on jest?

Zbliżamy się do odcinka 20 ;) namieszałam coś w bohaterach ale nie chce mi sie tego naprawiać, nie zwracajcie uwagi xD myślę że jeśli rozwinę odpowiednio akcję to już wkrótce skończy się jeden z dramatów Julki ^^I od razu : Z tym dramatem nie chodzi o Billa i Toma!
*********************************************
"Żeby zrozumieć świat musisz ogarnąć na jakich gra regułach"

Od jednego artykułu się zaczęło a teraz moja komórka dzwoni co sekundę, już nawet przestałam odbierać połączenia. Ostatnie które odebrałam było od Toma. Ponoć David kazał mu powiedzieć w jakimś wywiadzie że odkąd mnie poznał jest we mnie zakochany i zerwanie moje i Billa zbliżyło nas do siebie. Co na to Tom? Że Jost zwariował, że nigdy tego nie powie i wyszedł z jego biura trzaskając drzwiami. Może to było zabawne tak jak na to patrzeć z boku ale dl nas to była tragedia. Bill podobno wyszedł z domu wściekły jak nie wiem wcześniej krzycząc na całego. I to dowiedziałam się od Georga. Gustav też dzwonił. Widział jak Bill idzie do baru, poszedł za nim i zobaczył jak schlany flirtuje ze skąpo ubranymi dziewczynami.
Nie powinno mnie to boleć, ale bolało. Niby chciałam żeby zapomniał o mnie i na nowo ułożył życie. To było absolutnie sprzeczne z tym co tak naprawdę chciałam. A chciałam  Billa. Ale z drugiej strony to Tom przy mnie był cały czas... zbliżyliśmy się do siebie, to racja. Ale ja chyba... chyba nie potrafiłabym być z kimś tak podobnym do chłopaka z którym mimo wszystko mam nie za fajne wspomnienia... Zresztą koniec tematu.
Odpędziłam od siebie myśli i skupiłam się na obiektywie skierowanym na moje ciało. Tak, po prostu zajebiście. W pracy rozważałam możliwości związane z moimi problemami...
-No, dobra. KONIEC na dzisiaj! - krzyknęła Ivette klaszcząc w ręce. Ive była jedną z najważniejszych modelek. Zaprzyjaźniłam się z nią i pogodziłam z faktem że co jakiś czas jestem WYWLEKANA z domu na imprezy. I to dosłownie wywlekana bo zdarza się że brunetka na siłę wyciąga mnie do klubu. Nie żebym tego nie lubiła, po prostu... no. Nie chciało mi się tańczyć. Wolałam zatopić się w ciekawej lekturze na kanapie z piwem w ręku ale opcja : dyskoteka była raczej niezbędna w harmonogramie Ive.
-Dzięki. Uratowałaś mnie normalnie.. - sapnęłam opuszczając wcześniej napięte ramiona i kręcąc nimi kółka w powietrzu. Całe ciało zdrętwiało mi od takiego stania.
-Spoko. Jesteś spięta. Musisz się rozluźnić! - zaklaskała w dłonie podskakując. To mi od razu przypomniało o Zoey.. Tak samo robiła kiedy była podekscytowana. "Musisz się rozluźnić" w słowniku brunetki było równoznaczne z "Idziemy się napić i tańczyć do rana albo aż nam odpadną stopy!"
Nie miałam innego wyjścia jak tylko zgodzić się na sugestię Ivette.
4 godziny później:
Jest 20:03. Iv przyjedzie po mnie za jakieś dziesięć minut. Jeszcze tylko kreski i... Gotowe! Obkręciłam się przed lustrem uważnie patrząc na każdy szczegół. Długie nogi pokreśliłam wkładając czarną sukienkę z wysokim stanem koloru jasno-niebieskiego. Włosy rozpuściłam i delikatnie spryskałam lakierem. Do tego strój dopełniły czarne szpilki bez palców z ćwiekami po bokach. Z żalem przyjrzałam się spódniczce samotnie wiszącej w szafie. Ona odcinała się od wszystkich ciuchów w mojej szafie. Za nią niosło się wspomnienie pierwszej dyskoteki w Loitsche. Jak to powiedział Georg "Antytomowa" spódnica wisiała na wieszaku i delikatnie pod wpływem przeciągu wywołanego przez otwarte okno kołysała się na boki. Miałam jeszcze kilka minut...
Szybko zrzuciłam z siebie ubranie i założyłam dokładnie to samo co miałam na tamtej dyskotece. Dumnie jeszcze raz stanęłam przed lustrem i stwierdziłam ze spokojem że nadal wygląda na mnie idealnie.
Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi dokładnie w momencie kiedy Ivette miała zapukać. Jej zaciśnięta dłoń zawisła na chwilę w przestrzeni a potem opadła nie znajdując żadnego oparcia. Wyszczerzyłam do niej zęby w szerokim uśmiechu i wychodząc zamknęłam drzwi na klucz.
Stojąc na światłach Ive zaczęła poprawiać makijaż co ja skomentowałam krótkim i sarkastycznym "Genialne, po prostu genialne" i zapatrzyłam się za okno. Myślałam teraz o Lucyferze zostawionym w domu. Nie lubił zostawać sam ale ja niestety często wychodziłam.. Ruszyłyśmy z piskiem opon po pustej jezdni i zatrzymałyśmy samochód dopiero przed klubem. Wchodząc przez ciężkie metalowe drzwi czułam się dosć nieswojo. Jak zwykle zresztą w tym klubie. W twarz uderzył mnie zapach alkoholu, mieszaniny perfum i jak zwykle : potu. Lawirowałyśmy między ludźmi jak na torze z przeszkodami kierując się do baru. Zamówiłyśmy po piwie i poszłyśmy na poszukiwanie wolnego stolika. Żadnego nie było i był tylko jeden gdzie nie było kompletu osób. Podeszłyśmy do 3 chłopaków siedzących przy w połowie wolnym stoliku i zapytałyśmy czy możemy się dosiąść. Od razu sie zgodzili. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich zebranych. Przedstawili się nam a my im. Nicholas był wysokim blondynem o niebieskim, prawie jaskrawym kolorze oczu; Matias był średniego wzrostu, miał brązowe, ciemne włosy do ramion i wielkie brązowe oczy. Ostatni zainteresował mnie najbardziej. Michael. Miał czarne, niedbale rozczochrane włosy, jasno-szare oczy i dołeczki w policzkach. Zmrużyłam oczy i przypatrywałam się jego ruchom, gestom i czemu się dało. Nagle rozwarłam oczy a z moich ust wyrwał się zduszony okrzyk. Zasłoniłam usta dłońmi i powiedziałam że muszę na chwilę ich przeprosić i odeszłam od stolika.
W łazience nalałam sobie na dłonie lodowatą wodę i chlusnęłam sobie w twarz. Nie mam pojęcia jak aktorki w filmach tak robią i im się nie zmazuje makijaż. Mi to niestety nie wyszło i na moich policzkach ukazały się czarne smugi rozmazanego tuszu. Oparłam się dłońmi o umywalkę i zwiesiłam głowę. Drzwi za moimi plecami otworzyły się prawi bezgłośnie i usłyszałam tupot szpilek na podłodze wyłożonej płytkami.
-Co się stało?- zapytała Ivette zatroskana. jej twarz ściągnęła się w wyrazie napięcia i oczekiwania.
-On. Michael.. Ja go znam.. Jestem pewna.. To on... - wykrztusiłam z siebie robiąc długie przerwy miedzy słowami. Nie zdałam sobie nawet sprawy że płaczę dopóki Ive nie wzięła mnie w ramiona i nie zaczęła uspakajać kołysząc mnie na boki w swoich objęciach.

1 komentarz: