Moja czerwona nić.

Moja czerwona nić.

wtorek, 28 stycznia 2014

19. Nie pamiętam..

"Patrz w moje oczy. Dostrzeż w nich ból i potępienie ale nie pytaj o nic."

Ive odwiozła mnie do domu i sama wróciła do siebie.
Położyłam się na zimnej podłodze w salonie i patrzyłam przez okno. Chmury sunęły powoli po niebie, rozpływając się w niewiadome znaki. Gdybym była przesądna uznałabym chmurę w kształcie znaku zapytania za jakiś znak ale ja bezmyślnie wpatrywałam się w resztę białych obłoków. Moje oczy prześlizgiwały się po białych "baranach" szukając w nich odpowiedzi na swoje pytania.
Komórka zadzwoniła raz, drugi, trzeci i nagle ucichła by znowu rozbrzmieć z zdwojoną siłą. W końcu sięgnęłam po niego i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam połączenie.
-No wreszcie!- usłyszałam głos Toma po drugiej stronie.
-Przyjadę dzisiaj do Niemiec. Odbierz mnie z lotniska około 2 w nocy. Pogadamy jak przyjadę.
Tom o nic nie pytał, zgodził się tylko i powiedział że mam racje. Musimy pogadać.
O 2:10 stanęłam na płycie Lotniska w Magdeburgu i wypatrywałam Toma na krzesłach. Siedział schylony, z czapką na głowie. Mimo iż była noc miał na sobie okulary przeciwsłoneczne. Podeszłam do niego po cichu od tyłu i przytuliłam. Odchylił głowę, spojrzał na mnie, wygiął ręce do tyłu i przestawił mnie tak abym siedziała u niego na kolanach. Uśmiechnął się uroczo i powiedział że możemy jechać. Tak więc wstaliśmy i skierowaliśmy się na parking. Wsiadłam do samochodu, Tom odpalił i pojechaliśmy przez ciemne ulice prosto do domu Georga. Wysiadając powiedziałam że zobaczymy się rano i wtedy pogadamy. Posłałam mu buziaka i z bagażami weszłam do domu. Geo nigdy nie zamykał drzwi na noc. Ktoś go w końcu okradnie, mówię wam. Po cichu skierowałam się do salonu skąd dobiegały głosy.. kilka głosów. Eee.. dziwne...
Stanęłam w przejściu i wpatrywałam się z uśmiechem w 4 sylwetki siedzące do mnie tyłem. Gustav, Geo, An i... Bill. An i Gustav nie spali tylko oglądali film a Georg i Bill smacznie chrapali. Cichaczem poszłam do kuchni, nalałam sobie soku, usiadłam na krześle barowym i czekałam aż ktoś zajrzy do pomieszczenia. Po 5 minutach przez drzwi przeszła An i zaczęła się drzeć jak szalona. Rzuciła mi się na szyję, zaczęła ściskać. Myślałam przez chwilę że mi odcięła dopływ powietrza. Usłyszałyśmy huk. Ktos spadł z kanapy. Po chwili rozległy się w korytarzu szybkie kroki.
-Julka?! Co ty tu...?- Geo nie mógł powiedzieć nic więcej, dopiero co go obudził krzyk An.
Kuzyn przytulił mnie do siebie mocno a Bill stanął w progu rozcierając łokieć. Obstawiam że to on spadł.
-Wróciłam.- powiedziałam do Georga.-muszę z wami porozmawiać.  A bynajmniej Georg z tobą i Tomem..
-Porozmawiamy rano.-mruknął mi Georg do ucha. Obudził się już całkowicie. Bill ani razu się nie odezwał, patrzył tylko z zaciętą miną. Gustav posłał mi uśmiech który odwzajemniłam i  ruszyłam w górę po schodach.
Zanim rzuciłam sie na łóżko wyszłam na balkon i zobaczyłam jak Bill wchodzi do swojego domu. Po chwili zapaliło się światło w pokoju Toma. Oparłam się skrzyżowanyni rękami o barierkę, wiatr rozwiewał mi włosy niosąc ze sobą strzępki kłótni bliźniaków.
-.....mi nie powiedziałeś?!-podniesiony głos Billa. Później już szło na zmianę Tom, Bill, Tom, Bill i tak dalej.
-nie musiałeś.....
-jesteś....
-ona jest moją....
-a moją.....
-chyba była twoją..
-nie przeginaj...
Miałam dość. Zamknęłam drzwi, zasłoniłam okna i w ciuchach wsunęłam się pod kołdrę.
Georg obudził mnie lekko potrząsając za ramiona. Oznajmił że jest 11 rano i Tom na mnie czeka w salonie.
Obaj usiedli na kanapie a ja na sofie naprzeciwko nich. Jeszcze raz wyjaśniłam dlaczego wyjechałam i jakie wspomnienia mnie prześladują. Georg uważnie śledził każdy mój ruch a Tom złożył ręce jak do modlitwy, oparł łokcie na stole i wsunął kciuki pod brodę.
-...no i sądze że to może być on.- zakończyłam i przesuwałam wzrok z Toma na Georga i z powrotem.
-To całkiem możliwe.. tylko jak on znalazł się w Hiszpanii?- Tom zastanawiał się na głos a Georg nad czymś myślał.
-Musisz z nim pogadać- powiedział w końcu mój kuzyn.
-Wiem- westchnęłam- zrobię to zaraz po powrocie do Hiszpanii.
Tom z głośnym świstem wypuścił powietrze z płuc i klasnął się dłonią w czoło.
-No przecież...-wybełkotał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz