Moja czerwona nić.

Moja czerwona nić.

wtorek, 14 stycznia 2014

11. Witaj Palma De Mallorca!

13 dni później:
Wszystko było nie na swoim miejscu! Te spodnie i kosmetyczka już dawno powinny być w walizce! Kurwa no! Sytuacja przedstawiała się tak: za godzinę ja i Zoey mamy samolot a większość naszych rzeczy wala się po całym domu!
Zoey biega po domu i zbiera rzeczy do mojego pokoju a ja wkładam wszystko do walizek. Rzeczy miałyśmy razem więc byle jak wrzucałam co mi dawała. Wyliczałam na palcach co mamy a czego brakuje.
-Zoey! A stroje ?! - zawołałam wychylając się za barierkę schodów. (Georg ją w końcu zamontował. Alleluja!)
-Leżą u mnie w pokoju!- odkrzyknęła blondynka przebiegając obok schodów.
Poszłam do pokoju Zoe i z podłogi podniosłam 2 pary bikini.
Ja mam chyba wszystko.
-Wszystko!- zawołała szczęśliwa Zoey wchodząc do pokoju. Normalniie czyta mi w myślach.
Usiadła na walizkach a ja zapięłam je szybko. Torby miałyśmy spakowane, walizki też, podręczne bagaże leżą na stoliku w salonie. Zbiegłyśmy szybko po schodach co wywołało małe potknięcie.. Potknęłam się o coś leżącego na schodku i poleciałam do przodu. Dobrze że chłopaki czekali pod schodami. Stali tyłem do schodów, Tom coś tłumaczył Guciowi a Bill i Georg patrzyli na jakąś kartkę.Zamortyzowali upadek. No, Tom i Gustav go zamortyzowali bo Bill i Georg w ostatniej chwili odskoczyli w boki.
Tom i Gucio leżeli teraz twarzami do podłogi a ja na nich. Kiedyś ćwiczyłam gimnastykę i akrobatykę więc z łatwością wstając zrobiłam salto i wylądowałam bezpiecznie na nogach. To jednak chyba był zły pomysł bo znowu odezwały się mięśnie o których istnieniu zapomniałam! Zoey przeskoczyła nad jeszcze leżącymi gitarzystą i perkusistą i zaczęła się ze mnie śmiać.
-Franca- powiedziałam po polsku.
-Oj, wiem, wiem. - cmoknęła mnie w policzek zostawiając na nim ślad swojej czerwonej szminki.
-Zoe! No, weź!- próbowałam sobie na ślepo zetrzeć lepki ślad aż Bill się zlitował i wytarł mi go rękawem swojej bluzy.
Andżelika i Amanda czekały przed domem. Wspominałam już o tym że Zoey pobiła się wczoraj z tą szmatą? Nie? No to było mniej więcej tak - Zoey wkurwiła się bo zobaczyła że Amanda klei się do Billa i (o zgrozo!) Toma. Zaczęłam po niej jeździć a ta dała jej w twarz. Blondynka wkurzyła się jeszcze bardziej i rzuciła na Amandę. Ma teraz całe ręce i twarz w śladach po paznokciach Zoey.
Pożegnałyśmy się z dziewczynami i Gustavem a reszta pojechała z nami na lotnisko.
Już na parkingu musiałyśmy się pożegnać z chłopakami bo się śpieszyłyśmy. Bill przyciągnął mnie do siebie jedną ręką, drugą objął moją twarz i pocałował mnie namiętnie. Wspaniale było poczuć jego kolczyk w języku. Mrrr...
Przytuliłam Toma i Georga, którzy powiedzieli mi coś na ucho. Tom że będzie pilnował Amandy a Geo że mam być grzeczna i nie pić za dużo. Na to drugie zareagowałam śmiechem bo z Zoey to raczej mało się nie da wypić.
Kątem oka zobaczyłam że Zoey delikatnie daje buziaka w usta Tomowi a ten z chytrym uśmiechem przytula ją do siebie. Po chwili ich włosy się zmieszały, jak bardzo by chcieli ukryć że się całują - nie miało to sensu. I tak widzieliśmy. Kiedy ruszyłyśmy w stronę lotniska poczułam jeszcze że ktoś klepnął mnie w tyłek. Patrzę, a za mną stoi Bill z niewinną minką.
-Będę tęsknił. - wyszeptał. Zobaczyłam jeszcze jak z założonymi rękami opiera się o maskę samochodu i do póki nie zniknęłyśmy mu z oczu, czułam na swoich plecach jego wzrok.
Oddałyśmy bagaże do luku bagażowego zostawiając tylko torby podręczne z czymś do jedzenia i picia i tradycyjnie słuchawkami. Patrzyłam za okno, jak auto chłopaków wolno wycofywało się z parkingu i stawało się coraz mniejsze, coraz bardziej odległe. Przyłożyłam dłoń do szyby. Puściłam muzykę w słuchawkach i zamknęłam oczy.
"Była piękna.
Piękniejsza niż róża.
Delikatniejsza niż wiatr.
Szarpana specznymi uczuciami.
Popychana i kopana przez życie.
Zamknęła serce na klucz.
Przełamała życie na pół.
Piękniejsza od czegokolwiek.
Płakała razem z deszczem.
Taka właśnie była."
Przypomniałam sobie co moja babcia powiedziała kiedyś o mojej cioci która miała umrzeć na nowotwór. Żeby nie cierpieć już dłużej przedawkowała leki usypiające.
Nie wiem dlaczego akurat teraz mi się przypomniały ale zawsze były dla mnie piękne i wiele znaczyły.
W słuchawkach zaczęło lecieć "David Guetta ft. Sia - Titanium". Wsłuchiwałam się w słowa piosenki które miały podobne znaczenie. To była prawda. Ktoś był niezniszczalny, nie na każdego działają słowa.. ból. Zoey poznałam kiedy byłam na odwyku. To był czas kiedy byłam wykończona psychicznie, dużo mi wtedy pomogła. Wtedy też poznałam Tomka i resztę. Wyjazd do Niemiec był tak naprawdę drugą szansą. Był taki okres w życiu że tylko ból łagodził problemy a narkotyki zabijały ból. Wystarczy jedna dawka żebym znowu popadła w nałóg. Zoey zawsze mnie pilnowała na imprezach, dlatego przeraziła się na wieść że wyjeżdżam do innego kraju. Mercedes też wiedziała o moim problemie. Mama dowiedziała się kiedy przedawkowałam i trafiłam do szpitala na płukanie jelit i żołądka. Rozmyślenia przerwałam kiedy Zoey szturchnęła mnie i powiedziała że zaraz lądujemy.
Po 10 minutach stałam już na płycie lotniska. Mercedes machała do nas z daleka i zaczęła biec w naszą stronę. Wpadłam w jej ramiona stęskniona za swoją starszą siostrą. Rozpłakałam się patrząc na jej twarz. Znowu ją widziałam, znowu była przy mnie.
Zoe również wyściskała Mer i ruszyłyśmy do auta.
-Ja niestety muszę wracać do pracy za godzinę więc możecie pochodzić i pozwiedzać. Jutro mam wolne więc pokażę wam swojs ulubione sklepy.- powiedziała Mercedes patrząc we wsteczne lusterko swojego Audi.
-Spoko, pozwiedzamy. - powiedziałam puszczając oczko do Zoey.
-Witajcie w Palma De Mallorca! - wykrzyknęła Mer gdy przejeżdżałyśmy przez wielką bramę miasta.
**
Rozglądałam się za jakąś kawiarnią w drodze na plażę. W końcu wyczaiłam jakąś i razem z Zoey poszłyśmy po jakieś dobre sorbety i dwie butelki zimnej wody. W domu Mercedes (który okazał się wielką willą) przebrałyśmy się w stroje kąpielowe i tylko na biodrach przewiązałyśmy luźne, cienkie chusty. Było tak gorąco że można było jajecznicę ma kamieniach smażyć! Idąc deptakami podziwiałyśmy piękne plaże. Wszystko było cudowne.
-Rozkładamy się blisko wody?- zapytała Zoey podciągając okulary na czubek głowy.
-Mi pasuje. - powiedziałam obojętnie gdyż nie mogłam się skupić na czymś co nie było podziwianiem widoków.
Zoey rozłożyła się na kocu który wziąłyśmy ze sobą i sapnęła z gorąca.
-Jutro idziemy na plażę nudystów- powiedziała obserwując spacerującą brzegiem mewę.
Spojrzałam na nią kpiąco, Bill by mnie chyba zabił.
O wilku mowa. Bill napisał. "Jak tam? Piękne widoki? :)" odpisałam od razu "jest tak gorąco że Zoey chce mnie zaciągnąć na plażę nudystów! RATUJ!!!"
Po chwili dostałam odpowiedź "Ale masz fajnie :( dawno nie byłem na plaży nudystów :("
Że co kurwa?! Ahahaha. Wysłałam "?!" A on na to " żartowałem xD no dobra, ty się tam opalaj a ja idę spać ;) miłej zabawy" odpisałam jeszcze "Dobranoc ;*" i schowałam telefon.
Zoey wyciągnęła z torebki aparat i przybliżyła do mnie. Zrobiła dziubek a ja się uśmiechnęłam. Wiedziałam że to zdjęcie wyląduje u niej na Facebooku. Pod koniec dnia zrobiłyśmy sobie jeszcze kilka pamiątkowych fot i wróciłyśmy do Mercedes. Do jej domu była prosta droga prowadząca obok sklepów, kawiarni i dyskotek prosto nad wodę.

********
Dzisiaj odkryłam brudny kawałek przeszłości Julki ;) Chyba tego się nikt nie spodziewał ;)

1 komentarz:

  1. Podoba mi się! Ooo to takie kochane, że Tom caluje Zoey. <3
    Coraz lepiej piszesz. Brak zastrzezen. Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń